W związku z epidemią koronawirusa nastąpił spadek zapotrzebowania na energię elektryczną, a więc też na węgiel dostarczany z kopalń Polskiej Grupy Górniczej do elektrowni. Zużycie energii elektrycznej spadło z tego powodu około 10-12 proc., co bezpośrednio wpłynęło na spadek przychodów spółki oraz pogorszenie sytuacji finansowej. Niektóre ze spółek współpracujących z PGG zwróciły się z wnioskiem o zmniejszenie dostaw lub renegocjację kontraktów.
- W pierwszej kolejności zarząd PGG SA podjął działania osłonowe, w tym spółka zwróciła się m.in. o przesunięcie terminów płatności części podatków. Postanowiono również sięgnąć po instrumenty tarczy antykryzysowej, które umożliwią spółce uzyskanie wsparcia finansowego - cytuje rzecznika PGG Tomasza Głogowskiego "Wyborcza". We wtorek zarząd PGG zorganizował telekonferencję z przedstawicielami związków zawodowych, podczas której doszło do porozumienia dot. skorzystania z tarczy antykryzysowej.
Aby z niej skorzystać PGG ograniczy na trzy miesiące wymiar pracy. Czas pracy zostanie zmniejszony o 20 proc. - to oznacza jeden dzień w tygodniu, który będzie wyłączony z produkcji. Ograniczenia dotyczyć będą wszystkich 40 tysięcy pracowników, którzy w trakcie obowiązywania porozumienia otrzymają o 20 proc. niższe wynagrodzenia.
Zmniejszenie wymiaru pracy oznacza zmniejszenie wydobycia węgla do średnio 80 tysięcy ton na dobę. Razem z obniżką wynagrodzeń pozwoli to PGG sięgnąć po pieniądze z tarczy antykryzysowej. Jak podaje "Rzeczpospolita" spółka chce pozyskać około 70 mln zł miesięcznie. Takie wsparcie może jednak nie wystarczyć dla PGG, która od czerwca 2019 roku ma problemy z wypłacaniem wynagrodzeń. Według informacji dziennika bardzo realne jest ryzyko zamknięcia co najmniej jednej kopalni (np. kopalni Ruda).
Mimo problemów (w 2019 roku firma odnotowała 400 mln zł straty) w lutym tego roku zarząd PGG zgodził się na sześcioprocentowe podwyżki dla górników. Po podwyżce przeciętne wynagrodzenie w kopalniach wzrosło do 7,8 tysięcy złotych brutto. Kosztowało to spółkę 270 milionów złotych. Dodatkowo wzrost produkcji energii z odnawialnych źródeł, wysoka cena polskiego węgla (w lutym średnia cena tego surowca wyniosła 76,56 dolarów za tonę) i ciepła zima spowodowały spadek zamówień. Pod koniec lutego spółka miała już ponad 7 mln ton niesprzedanego węgla.