Sprzedaż detaliczna w marcu (w cenach stałych) była niższa o 9 proc. w porównaniu z marcem ubiegłego roku. To ogromna różnica w porównaniu z lutym, kiedy sprzedaż rosła o 7,3 proc. rok do roku i dane najgorsze od kwietnia 2005 roku. Pewne wskazówki widać było w publikowanych przez bankowe biura ekonomiczne informacji o płatnościach kartami. Aż tak słabych danych nikt się chyba nie spodziewał.
Sprzedaż detaliczna realnie w marcu 2020 spadła o 9 proc. Źródło: GUS
Główny Urząd Statystyczny w swoim raporcie wyjaśnia, że miały na nie wpływ ograniczenia wprowadzone w handlu z związku z najpierw stanem zagrożenia epidemicznego, a potem stanem epidemii. Tyle że pierwszy z nich wprowadzono 12 marca, a drugi 20 marca. Przez pierwszą dekadę ubiegłego miesiąca handel działał normalnie. Być może odczyt za kwiecień będzie jeszcze gorszy, choć też wpłyną na niego przedświąteczne zakupy.
Na minusie są wszystkie kategorie poza dwiema - żywnością i farmacją, które wzrosły o odpowiednio 2,5 i 8,8 proc. Najmocniej spadła sprzedaż tekstyliów, odzieży i obuwia - o 49,6 proc. oraz pojazdów samochodowych, motocykli i części o 30,9 proc. Sprzedaż prasy, książek oraz pozostała w wyspecjalizowanych sklepach zmniejszyła się o 21,4 proc., mebli, artykułów RTV i AGD o 16,7 proc., a paliw o 12,5 proc.
"Sprzedaż farmaceutyków, żywności i (można domniemywać) sprzedaż w pozostałych niewyspecjalizowanych sklepach wzrosła dzięki gromadzeniu zapasów. W kwietniu już nie będzie rosła, a całość sprzedaży spadnie w dwucyfrowym tempie" - piszą ekonomiści Pekao SA w szybkim komentarzu na Twitterze.
Sprzedaż detaliczna jest o tyle ważna, że konsumpcja prywatna to jeden z motorów napędowych gospodarki. Spadek wydatków gospodarstw domowych przełoży się na dynamikę PKB, na razie ten spadek spowodowany jest ograniczonymi możliwościami robienia zakupów, ale za chwilę, gdy zwiększy się bezrobocie (według wielu ekspertów a także przedstawicieli rządu na koniec roku może być ono dwucyfrowe) a ludziom spadną przychody, będą jeszcze mniej chętni do wydawania pieniędzy.
Pozostałe silniki gospodarki także albo stoją, albo chodzą na minimalnych obrotach. Produkcja przemysłowa jeszcze jakoś w marcu się trzymała - wprawdzie spadła, ale nie mocno, bo o 2,3 proc. rok do roku. Ale gusowski wskaźnik koniunktury w przemyśle, który także dziś poznaliśmy, jest na najniższym poziomie w historii.
W eksport zapewne uderzy wstrzymanie pracy w zakładach motoryzacyjnych i ogólnie spadek popytu u naszych głównych partnerów handlowych. Trudno też oczekiwać, by firmy dynamicznie zwiększały inwestycje w czasie ogromnej niepewności, spodziewanej głębokiej recesji i zmniejszonych przychodów (pytanie jak będą wyglądać inwestycje państwowe).