"Zostańcie w domach" - ten nakaz obowiązywać będzie mieszkańców Szkocji od północy, podał portal news.sky.com. Pierwsza minister Nicola Sturgeon ogłosiła to w regionalnym parlamencie, ostrzegając, że bez dodatkowych środków bezpieczeństwa służba zdrowia uległaby przeciążeniu w trzy-cztery tygodnie. "To przypominać będzie lockdown z marca zeszłego roku" - stwierdziła szefowa regionalnego rządu. Zakaz wychodzenia z domu obowiązywać będzie do końca miesiąca.
4 stycznia wieczorem brytyjski premier Boris Johnson wygłosi orędzie do narodu. Na środę zwołane zostanie nadzwyczajne spotkanie Izby Gmin. Według brytyjskich mediów Anglię czeka kolejny lockdown. Sytuacja epidemiczna się pogarsza. Jednym z ognisk jest Londyn.
Jak pisaliśmy w Next.gazeta.pl, w niedzielę brytyjski premier ostrzegł, że w związku z rozprzestrzenianiem się nowej odmiany koronawirusa mogą być konieczne ostrzejsze restrykcje w kraju. Nie wykluczył też ponownego zamknięcia szkół.
- Sytuacja jest poważna - przyznał Johnson w rozmowie ze stacją BBC. - Może być tak, że w ciągu najbliższych kilku tygodni będziemy musieli zrobić rzeczy, które mogą być trudniejsze. Całkowicie się z tym pogodziłem. Myślę, że cały kraj jest z tym w pełni pogodzony - dodał.
W sobotę poinformowano o wykryciu w ciągu minionej doby ponad 57,7 tys. nowych przypadków SARS-CoV-2, co jest najwyższą liczbą od początku epidemii i czwartym rekordem w ciągu tygodnia.
Johnson bronił przygotowań do zimy, mówiąc, że jego rząd podjął "wszelkie racjonalne kroki, jakie mógł", ale nie można było przewidzieć, że jesienią pojawi się nowa, szybciej rozprzestrzeniająca się odmiana wirusa. Jak szacuje brytyjski rząd, odpowiada ona już za co najmniej 60 proc. wszystkich nowych zakażeń.