Około 4 600 pasażerów i pracowników załogi statku znajdowało się na pokładzie "Majestic Princess" płynącego z Nowej Zelandii do Sydney. U około 800 z nich test na obecność koronawirusa dał wynik pozytywny. Wirusolodzy nie są tym zaskoczeni. Poziom transmisji na statkach jest jednym z najwyższych, a sytuacje, w których znaczna część pasażerów ogromnych statków chorowała, świetnie znamy z przeszłości.
Princess Cruises, linia rejsowa, przekazała w oświadczeniu, że wszyscy goście na pokładzie wykonali szybki test antygenowy w ciągu 24 godzin przed zejściem z pokładu, a pasażerowie, którzy przeszli go pozytywnie, opuścili pokład osobno i nie będą korzystać z transportu publicznego. Część z nich zdecydowała się nawet izolować na pokładzie, dopóki nie wyzdrowieją. Firma zaproponowała im jednak zakwaterowanie, gdyż statek ma wkrótce wypłynąć do Melbourne.
Marguerite Fitzgerald, która jest prezeską spółki macierzystej "Majestic Princess" - Carnival Australia, co prawda uspokaja, że wszystkie przypadki były bezobjawowe lub łagodne, ale wirusolodzy obawiają się, że liczba zakażeń w Australii będzie rosnąć.
Odnosząc się do zachorowań na statku "Majestic Princess" lekarz Steve Robson, będący jednocześnie prezesem Australijskiego Stowarzyszenia Medycznego zaoferował na Twitterze, że "jeśli główne szpitale publiczne na wschodnim wybrzeżu nie będą przepełnione pacjentami i nie będą borykać się z brakiem personelu podczas przerwy wakacyjnej - przekaże 1000 dolarów na cele charytatywne". Tym samym zamanifestował swoją pewność, że właśnie do takiej sytuacji wkrótce dojdzie.
Obawy w Australii nie są nieuzasadnione. "Washington Post" przypomina, że na początku 2020 r., inny statek wycieczkowy Carnival Cruises "Ruby Princess" pozwolił tysiącom pasażerów zejść na ląd w Sydney w jednym z największych skupisk koronawirusa w Australii. W wyniku tego co najmniej 28 osób zmarło, a 700 przypadków zakażeń było powiązanych bezpośrednio z tym statkiem "To było prawie trzy lata temu i od tego czasu, my jako społeczność nauczyliśmy się dużo, dużo więcej o COVID" - uspokajała Fitzgerald w rozmowie z "The Guardian".
Uspokajają też statystyki. "Washington Post" napisał, że w Australii od 9 listopada prawie 96 proc. mieszkańców starszych niż 16 lat otrzymało dwie dawki szczepionki przeciwko koronawirusowi. W piątek zgłoszono, że na przestrzeni tygodnia zmarło na COVID-19 jedynie 12 osób, czyli o połowę mniej niż miesiąc temu.
Podobnie sytuacja z koronawirusem wygląda w Polsce. Wczoraj potwierdzono 73 zakażenia koronawirusem, w tym 10 ponownych. Nie zmarła za to żadna osoba. Natomiast w zeszłym tygodniu badania potwierdziły 578 zakażeń koronawirusem, w tym 125 ponownych. Niestety doszło też do 13 przypadków śmierci osób z COVID-19. Należy jednak zauważyć, że te liczby nie są do końca miarodajne, gdyż nie testujemy się już oficjalnie na taką skalę, jak choćby jeszcze przed rokiem. Przypomnijmy też, że w pełni zaszczepionych w Polsce jest 59,2 proc. populacji.