Korea Północna: Udane otwarcie na świat? Jeszcze 4 lata temu za "posiadanie" można było trafić do więzienia

Dopiero w 2008 roku władze Korei Północnej zezwoliły swoim obywatelom na posiadanie telefonów komórkowych. W 2012 roku ma być już milion zarejestrowanych aparatów.

W 2008 roku władze podpisały z egipską firmą Orascom kontrakt na zbudowanie krajowej sieci 3G. Dziś sieć ta obejmuje nawet 94% populacji Korei Pn., a telefony komórkowe weszły do codziennego życia biznesmenów, oraz pokolenia "młodych" (20-30 latków). Reporter Reutersa twierdzi:

Wszystkie kelnerki w kawiarniach je mają, na przykład, i używają. Nie mówmy nawet o biznesmenach. Nigdy się z nimi nie rozstają, a rozmowy są często przerywane dzwonkami telefonów komórkowych.

To jednak dotyczy wyłącznie stolicy - Pjongjang, oraz społecznych elit. Poza nimi na telefon, zwyczajnie, nikt nie może sobie pozwolić. Zakup urządzenia szacuje się na około 350 dolarów. Średnią miesięczną płacę natomiast na 15 dolarów. Władze zaprzeczają jednak jakoby dostęp do technologii był ograniczony klasowo - chodzi wyłącznie o pieniądze. Jeśli kogoś nie stać, to nie kupi.

Nie zmienia to jednak faktu, że jeszcze dwa lata temu zarejestrowanych było około 70 tysięcy użytkowników, obecnie jest ich prawie 800 tysięcy, a w 2012 roku Orascom spodziewa się milionowego klienta.

Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że z telefonu komórkowego podpiętego do pólnocno-koreańskiej sieci 3G nie można zadzwonić poza granice kraju. Nie można także połączyć się z Internetem. Dziwności dodaje także fakt, że jeszcze cztery lata temu, jak pisze Reuters, za posiadanie telefonu trafiało się do więzienia, a na tym historia się nie kończyła.

Udane otwarcie na świat? Władze Korei Północnej póki co nie boją się powtórzenia scenariusza z krajów arabskich. Milion użytkowników to zaledwie 5% populacji kraju. Na masowy ruch koordynowany telefonicznie nie ma raczej co liczyć.

Więcej o: