SOPA - ustawa masowego rażenia przeciwko piratom - wróci pod obrady kongresu dopiero w przyszłym roku

Drakońska ustawa antypiracka SOPA, która ma definitywnie zakończyć działalność wszelkich nie do końca legalnych stron udostępniających muzykę, zostanie poddana głosowaniu w amerykańskim kongresie dopiero w przyszłym roku. Google wraz z resztą przeciwników  ustawy odetchnęło z ulgą.

"Stop Online Piracy Act" w zamyśle ma chronić właścicieli praw autorskich przed platformami wymiany plików w rodzaju Pirate Bay. De facto może jednak łatwo być nadużywana - daje bardzo szerokie uprawnienia do blokowania stron, w tym zagranicznych, które w jakikolwiek sposób naruszyły interesy amerykańskiej branży muzycznej.

Blokowanie oznacza cenzurę - twierdzą przeciwnicy ustawy tacy jak Google, Facebook, organizacje broniące wolności słowa i praw konsumentów, a nawet Parlament Europejski. Nie zgadzając się na wprowadzenie regulacji umożliwiających arbitralne odcinanie międzynarodowych adresów IP i nazw domen, co przewiduje SOPA.

Po zeszłotygodniowych obradach komisji nadzorującej projekt zaproponowano wiele poprawek, które z racji zimowej przerwy wakacyjnej będą rozpatrywane dopiero w marcu przyszłego roku. Daje to nadzieję przeciwnikom ustawy na przekonanie senatorów do swoich racji, jednak właściciele praw autorskich również nie chcą dać za wygraną.

Przeciąganie liny pomiędzy stronami sporu wcześniej czy później jednak się zakończy, co przyniesie - mniejsze lub większe - konsekwencje dla każdego internauty. Bezpłatna muzyka może stać się znacznie mniej dostępna a groźba "wyjęcia wtyczki" przypuszczalnie odstraszy filmy hostingowe od utrzymywania "niepewnych" serwisów. Znalezienie złotego środka nie jest łatwe, ale pomysły Amerykanów mogą rykoszetem uderzyć w całkiem legalnie działające projekty.

[Za: CNN ]

Więcej o: