Jak pisaliśmy kilka dni temu Netflix może już wkrótce rozpocząć "nadawanie" w Polsce. Branżowe media twierdzą, że start serwisu jest możliwy jeszcze w tym roku , sceptycy twierdzą, że będziemy musieli poczekać do przyszłego roku. Netflix ogłosił, że chce być obecny w 200 różnych krajach, ale dopiero z końcem 2016 roku .
Bez względu na to, czy na Netflix przyjdzie nam poczekać kilka czy kilkanaście miesięcy serwis budzi olbrzymie zainteresowanie. Jest papierkiem lakmusowym badającym stosunek polskich internautów do nowego modelu dystrybucji mediów.
Według branżowych ekspertów, związanych z polskimi serwisami VOD (cytujemy ich opinie z zeszłego roku w tym materiale ), Netflix nie ma szans na sukces nad Wisłą, bo nie oferuje polskich produkcji. Nie zdobędzie popularności, bo statystyczny Polak kocha telewizję, "M jak Miłość" i ani w głowie mu oglądanie seriali przez internet.
NaTemat opublikował materiał (pochodzi roku 2012), w którym opisuje "serialowe gusta Polaka". Przeciętnego i statystycznego, ale z pewnością nie każdego.
"Serialowy Polak nie chce oglądać "Dextera". Woli "M jak miłość" - pisze. I wyjaśnia. "Jesteśmy konserwatywni, jeśli chodzi o serialowe gusta. Produkcje takie jak "Homeland", "Breaking Bad", "Trawka" nie będą miały aż tak dużej siły przebicia. Tymczasem nasze rodzime seriale realizowane są na przyzwoitym poziomie, mają miłych aktorów, są przewidywalne. Przecież "M jak miłość" to marka sama w sobie. "Na dobre i na złe" to pierwszy serial medyczny w Polsce, a Polacy kochają tę tematykę, zwłaszcza, że ta produkcja niedawno przeszła lifting i jest teraz na lepszym poziomie. "Ranczo" symbolizuje polską sielankę, spokój. To wszystko przyczynia się do takiej popularności."
Nie wszyscy zgadzają się z takim punktem widzenia. Nasi Czytelnicy w komentarzach pod naszym materiałem dotyczącym uruchomienia Netflix w Polsce "zmasakrowali" ekspertów wieszczących porażkę serwisu. Polscy internauci chcą oglądać zagraniczne filmy i seriale, chcą to robić za pomocą internetu, nie telewizji, są gotowi za to płacić. Nie zgadzają się też wyliczeniami, wedle których kultowe zachodnie produkcje nie mają w Polsce większych szans. Jednym z przykładów jest serial "House of Cards", który na kanale AleKino miał oglądalność na poziomie kilkunastu tysięcy widzów.
Liczba widzów 'House of Cards' na Ale Kino była niska dla tego że wszyscy zainteresowani ściągnęli już serial z sieci. Polacy kochają lokalne produkcje? Dla tego jak najęci kolekcjonują na dyskach kolejne sezony 'Klanu' i 'M jak Miłość'. W sumie mało kto jest zainteresowany takimi zachodnimi gniotami jak 'Breaking Bad' czy 'Walking Dead'. Kto nad Wisłą chciałby mieć dostęp do wszystkich sezonów 'Family Guy' czy 'Futurama', skoro można zobaczyć sobie na Polsacie 'Kevin sam w domu'. No i jeszcze ten gniot 'American Horror Story', 'Bloodline' czy na bierząco pojawiające się 'Better call Saul'. Netflixowi na maksa będzie ciężko konkurować z 'Familiadą' albo 'Trudnymi sprawami'. Nigdy nie dogonią poziomem 'Dlaczego ja?'. - napisał jeden z naszych Czytelników.
Wtóruje mu Costigan.
Polska była trzecim krajem na świecie, jesli idzie o liczbę nielegalnych pobrań House of Cards. To było ok. 5,5 miliona pobrań, a więc oglądalność kilka razy wieksza od [...] produkcji TVNu. Oglądalność House of Cards na AleKino była niska z oczywistego powodu - większość zainteresowanych obejrzała go już dużo wcześniej w necie i nie ma sensu porównywać liczb z tymi z USA. Jeśli Netflix umożliwi Polakom dostęp do dobrej jakości seriali i filmów z polskimi napisami lub lektorem w dniu premiery za niedużą stawkę, to wtedy dopiero wartość tego "lokalnego polskiego kontentu" zostanie zweryfikowana. Prawda jest taka, że TVN i Polsat bezpowrotnie stracą młodego myślącego nowoczesnego widza, tego, który z punktu widzenia reklamodawców jest najcenniejszy.
Podobnego zdania jest Mirafas:
Gdyby na podstawie oglądalności w telewizjach legalnych oceniać popularność seriali to można by się mocno przejechać - opóźnione premiery, późna pora nadawania, przerwy reklamowe co chwilę (Polsat!!!), to wszystko zmniejsza liczbę widzów...Ja tam wróżę Netflixowi sukces - jeśli tylko nie "popłyną" z ceną.
Trudno ocenić jak wielu potencjalnych klientów Netflixa jest w Polsce. Zdecydowani zwolennicy tego typu usług na pewno są. Pytanie tylko jak wielu ich jest.
"Żebyście się eksperci od siedmiu boleści nie zdziwili, jak już [Netflix] wejdzie. Chociaż spadków oglądalności nie odczujecie, bo nikt z młodych tych Waszych głupot nie ogląda." - wykłada kawa na ławę jeden z naszych Czytelników.
Jest chyba naturalne, że na Netflix czekają przede wszystkim ludzie młodzi.
"M jak miłość" to serial dla gospodyń w wieku 40 plus, czyli dla ludzi, którzy praktycznie nie uczestniczą w rynku telewizji internetowej, więc są poza jakimkolwiek zainteresowaniem serwisu. Sukces tej platformy zależy od ceny. Jeżeli zaoferują treści w dobrej jakości za pieniądze, które będzie skłonny zapłacić dzisiejszy polski 20 - 30 latek, to za 10 lat, seriale klasycznie telewizyjne będą oglądane tylko i wyłącznie przez emerytów. No chyba że "M jak miłość" lub "Ostatni ksiądz, który jeździ na rowerze (Ojciec Mateusz)" same się udostępnią w Netflix." - stwierdza lobo13.
Podobną opinię wyraził inny z naszych Czytelników:
Panowie eksperci nie zauważyli tylko kilku kwestii: 1. M jak miłość, Klany i inne super polskie produkcje ogląda starsze pokolenie, które w większości nie korzysta z komputera bo nie umie, "córka/syn mi to zrobi" ; 2. HBO nie ma jakoś problemów z oglądalnością "Gry o tron" w Polsce zwłaszcza od czasu gdy odcinki są nadawane w tym samym momencie na całej planecie; 3. Ostatnio mieliśmy zakupowe szaleństwo, gdy przechodziliśmy na telewizję cyfrową i masa osób, która jeszcze nie miała kupiła sobie nowe smart telewizory a co jest w smart opcjach ???? - apka netflixa, wystarczy się zalogować wnieść opłatę i gotowe, nie trzeba nigdzie chodzić i podpisywać umów na rok, półtora czy dwa lata...
4. Netflix jest też na konsolach oraz na Apple TV, które wkrótce wypuści nową wersję, która zawierać też będzie HBO Now...
Polacy chcą oglądać seriale online i robią to, chociaż sięgają po serwisy oferujące treści w sposób nielegalny.
"Niezwykła popularność zamkniętego portalu filmowego Kinomaniak.tv mówi coś zupełnie odwrotnego! Netflix ma szansę na sukces!" - twierdzi mundi8.
Nie jest tajemnicą, że Polacy chętnie korzystali z oferty portali takich jak Światowe Centrum Seriali (zamknięto go wraz Ekino.tv). I również takim pirackim serwisom płacili za udostępnianie treści bez reklam i oczekiwania na "załadowanie się" treści.
Rośnie też rzesza Polaków, którzy w ogóle unikają telewizji. Całkowicie zastąpili ją treściami pobieranymi z sieci.
"W Polsce jest naprawdę duża grupa odbiorców treści, którzy telewizora nie mają, i mieć nie zamierzają. [...] Mam naprawdę szerokie grono znajomych - wnioskując z rozmów z nimi, może co czwarty oglądał DOWOLNĄ polską produkcję w ostatnim roku. Większość ogląda produkcje zagraniczne. Poza tym, nie ma to, jak pytać konkurencję o prognozę sukcesu wchodzącej platformy. Co mają powiedzieć, że im się uda ?"
- pisze Przemyslaw Ka. zauważając - raczej słusznie - że specjaliści sceptycznie podchodzący do sukcesu Netflix w Polsce wypowiadają się z pozycji jego konkurentów, a to może oznaczać brak obiektywizmu. Może też oznaczać... wiedzę popartą doświadczeniem.
Dziś trudno ocenić, czy Netflix odniesie w Polsce sukces, czy porażkę. Serwis jest przedsięwzięciem komercyjnym, dlatego o tym, czy utrzyma się w Polsce zdecydują użytkownicy. Zagłosują portfelami. Musimy poczekać, by dowiedzieć się co tak naprawdę Netflix zaoferuje i za jaką cenę. Nie wiemy też, czy pokona konkurencję, której w Polsce nie brakuje.
Miejmy nadzieję, że pojawienie się Netflix w Polsce zrewolucjonizuje branże lub stanie się dla niej zimnym prysznicem. Polacy chcą oglądać filmy i seriale online.