Jednym z największych zagrożeń dla ludzkości są obiekty, która w każdej chwili mogą spaść na Ziemie dokonując poważnych zniszczeń. Chodzi o asteroidy - zarówno te niezbyt duże, jak i większe, które mogłyby nawet zagrozić przetrwaniu życia na Ziemi.
Rosjanie ogłosili, że mogą rozwiązać ten problem - przynajmniej częściowo. Ogłosili plan stworzenia sieci wyrzutni rakietowych, które miałby niszczyć asteroidy o średnicy od 20 do 50 metrów. Uderzenie obiektu takiej wielkości nie wywołałoby globalnej katastrofy, mogłoby by wyrządzić spore zniszczenia, a nawet zabić sporo osób. Dowodem na to jest asteroida, która spadła w 2013 roku w pobliżu Czelabińska. Chociaż była niewielka - jej średnicę szacuje się na ok. 20 metrów, to i tak wywołała potężną falę uderzeniową. Ucierpiało przez nią 1500 osób, które trafiły do szpitala, uszkodziła też 7200 budynków.
Uderzenie większego obiektu w gęściej zaludnione tereny mogłoby więc wyrządzić naprawdę wielkie szkody. Dlatego Rosjanie chcą tego typu obiekty zestrzeliwać międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi. Dokładnie tymi, którymi celowały do siebie USA i ZSRR podczas zimnej wojny. Business Insider zauważa, że Moskwa nie sprecyzowała w jaki rodzaj głowic mają być uzbrojone pociski, nie wiemy więc czy chodzi o głowice nuklearne.
Sądzę, że sprawa może mięć drugie dno i tak naprawdę jest w jakimś sensie powrotem do okresu zimnej wojny. Rosjanie twierdzą, że wyrzutnie rakiet wymagają modernizacji, by mogły być używane przeciwko asteroidom, i domagają się na ten cel milionów dolarów. Tymczasem wbrew naszym obawom uderzenie asteroidy w Ziemię jest niezwykle mało prawdopodobne. To co wydarzyło się pod Czelabińskiem wydarza się mniej więcej raz na sto lat. Trudność przysparza też samo odnajdywanie obiektów, które miałby nam zagrozić. Przeciwko katastrofie takiej, jaka zdecydowała o zagładzie dinozaurów i tak nie mamy dzisiaj żadnego sposobu obrony.
[ za businessinsider.com ]
Parszywa dwunastka: najbardziej niesamowite samoloty szpiegowskie w historii