Do sklepu z aplikacjami Microsoftu trafił Messenger. Użytkownicy Windows 10 będą go mogli wkrótce pobrać i zainstalować na maszynach stacjonarnych, laptopach czy tabletach. Dzięki przeciekom z włoskiego blogu WindowsBlogItalia wiemy jak aplikacja będzie działać w praktyce. Czy ma jakiekolwiek zalety względem tej dostępnej na smartfony, albo przez przeglądarkę?
Przeczytaj też: Porażka Windows Phone - diagnozujemy przyczyny.
Na pierwszy rzut oka widać, że Messenger na Windows 10 umożliwia zarówno wysyłanie zdjęć aparatem wbudowanym w urządzenie, jak i przesyłanie wiadomości głosowych (widoczna jest ikonka aparatu oraz mikrofonu). To wydaje się wygodne, bo chcąc komuś wysłać zdjęcie nie musimy otwierać zewnętrznej aplikacji.
Jak widać na jednym ze zdjęć aplikacja pozwala na przesyłanie zdjęć zapisanych na dysku, można też wysyłać załączniki, a także standardowe już naklejki i emotikony. Messenger na Windows 10 wygląda bardzo dobrze, wydaje się, że to aplikacja, której niczego nie brakuje.
Pomimo tych zalet uważam, że Messenger na Windows 10 przejdzie bez większego echa. Przede wszystkim dlatego, że bardzo zbliżoną funkcjonalność oferuje Messenger dostępny nie przez stronę Facebooka, ale na dedykowanej stronie Messenger.com. Więcej na jej temat przeczytacie tutaj.
Facebook Messenger Grafika: Robert Kędzierski
Dlaczego beta Messengera trafia do sklepu z aplikacjami właśnie teraz? Wkrótce premiera Windows 10 w wersji mobilnej, komunikator Facebooka będzie więc jednym z pierwszych, który umożliwi nam zrozumienie jak działa rewolucja Microsoftu. "Jeden Windows", zapowiadany od dwóch lat, wreszcie stanie się faktem: nie będzie miało znaczenia, czy korzystamy z tabletu, laptopa, smartfonu czy komputera stacjonarnego: podróżowanie między aplikacjami ma być płynne, przesiadka będzie niezauważalna.
To brzmi pięknie, ale Microsoft znów się spóźnił. Przespał chyba wszystkie etapy komputerowej rewolucji, również ten, w którym, jeśli chodzi o komputery stacjonarne, liczą się nie natywne aplikacje, a przeglądarka. Messenger na Windows 10 rewolucją nie będzie, bo system dość wolno się adoptuje, znalazł się na 15% maszyn.
Najważniejszym narzędziem dla konsumenta jest dzisiaj smartfon. I tutaj Microsoft, ignorując wszelkie znaki na niebie i ziemi, przespał, co się dało. Windows Phone (bo tak wciąż nazywa się system, z którego korzystamy w wersji mobilnej) ma udziały w rynku na poziomie 2-3%, w niektórych krajach 10-15%. Użytkownicy tego systemu powinni więc w ogóle się cieszyć, że deweloperom chce się portować lub pisać aplikacje specjalnie dla nich.
Szkoda, że Microsoft nie słucha i nie wyciąga wniosków. Szkoda, że "Jeden Windows" ujrzy światło dzienne tak późno, kiedy wszyscy, nie oglądając się na spóźnialskich, poradzili sobie sami.