Trzy po trzy - pierwszy raz

Niektóre odkrycia błyszczą od sławy, inne wyraźnie się spóźniły lub przyszły przedwcześnie, zdarzają się też takie, które na tyle rozminęły się z realnym światem, że bez skręcenia mózgu w precel nie pojmiemy ich nowatorstwa. W alternatywnej "kostce" dziewięć "pierwszych razów" ze świata techniki i nauki.

Jeden - liczba, bez której nie byłoby innych liczb[2] . Pewna siebie i odważna, cechuje się wrodzonym zamiłowaniem do prostoty. W tym tygodniu nie powinna się zbliżać do ósemek, możliwe kłopoty natury sercowej. Szczęśliwy kolor: pistacjowy (wersja dla mężczyzn: #9FFB88).

Tekst sponsorują liczby 1 i 3, zaś cichym partnerem jest synchroniczność[1] . W pierwszym wierszu prezentujemy to, co najważniejsze. Komputery. Maszyny liczące, bez których nasz świat byłby dużo prostszy, bardziej zrozumiały i - co tu dużo mówić - nudny jak flaki z olejem. Druga linijka zarezerwowana jest dla rozwiązań komunikacyjnych, które zamieniły (zamieniają, zamienią, chciałyby zamienić) Wszechświat w globalną wiochę, gdzie wystarczy krzyknąć, aby cię wszędzie usłyszano. Trzecia część poświęcona nauce - temu spokojnemu stryjowi nowoczesnych technologii, bez którego wyrozumiałości pierwsze dwie kategorie nie mogłyby zaistnieć.

Przypisy

1. Tytułowe "trzy po trzy" literalnie wskazuje na strukturę tekstu-kostki, a w znaczeniu przenośnym jego jakość, zaś "pierwszy raz" jednocześnie tyczy opisywanych w  artykule bytów, jak i faktu zaistnienia "trzy po trzy". Jest tego więcej. Jak mówi przysłowie - szukajcie, a znajdziecie.

2. Tak przynajmniej twierdzi algebra[3] . Podobno wystarczy mieć jedynkę i zwykłe dodawanie/odejmowanie, żeby dostać grupę abelową liczb całkowitych[4] .

3. Dużo starsza i brzydsza siostra analizy.

4. Taki pierścień , tylko bez mnożenia.

5. 12 pensów = 1 szyling, 5 szylingów = 1 korona, 4 korony = 1 funt, 1 funt + 1 szyling = 1 gwinea. System ten, wraz z dziwacznymi miarami (cale, stopy, jardy, pręty, łańcuchy, furlongi, mile, ligi, uncje, pinty, galony) miał w założeniach, poprzez zmuszenie do ciągłych ćwiczeń, zrobić z ludu brytyjskiego matematycznych geniuszy, którzy następnie podbiją świat. Udało się częściowo - Zjednoczone Królestwo wydało Isaaca Newtona, który rachunkiem różniczkowym podbił świat analizy matematycznej. Na tym jednak nikomu nie zależało (może oprócz G. W. Leibniza).

6. Skrót oznacza 'Do It Yourself' - to ogólna nazwa rodziny otwartych licencji, z której w naszym kraju najbardziej znana jest wersja 'Adam Słodowy'.

7. Wtedy oznaczało to P(ut) A(ll) L(ogic in) M(icrocode) i nie miało nic z wspólnego z okrzykiem: znów nam spada cena akcji! * facepalm *

8. To w ogóle był niesamowity rok. Pierwszy Macintosh, pierwsza drukarka LaserJet od HP, pierwszy Discman Sony, powstaje SETI, 3,5-calowe dyskietki, rusza pierwszy MUD na bitnecie, Sierra wypuszcza pierwszego King's Questa, a William Gibson używa po raz pierwszy słowa cyberprzestrzeń w wydanym właśnie Neuromancerze. I nie powinno dziwić, że tyle się działo, gdy popatrzy się na numer tego roku. Mimo, że Orwell próbował nam go zohydzić (z czyjej inspiracji, pytam?) w swojej dystopii[9] , to przecież jedno jest jasne: 1984 to anargam 9841. Zaś 984110 = 111 111 1113 . CBDO.

9. Podobnie jak dysgrafia, dysproporcja i inne z prefiksem dys- wyrażenie dysgustywne. Chlubny wyjątek: dyspensa.

10. Nazwa może pochodzić z poematu "Kubla Chan" Samuela Taylora Coleridge'a (poeta, opiumista, romantyk). Xanadu to letnia stolica imperium wnuka Dżyngis Chana, w której miał wybudować wielki pałac - symbol przepychu ( fragment tłumaczenia współczesnego poety, L.Dorna ). Mianem Xanadu 2.0 określa się czasem dom Billa Gatesa. Ja jednak myślę, że nazwa projektu została zaczerpnięta z przyszłości (to betka dla twórców czegoś tak totalnego), a konkretnie z wydanego w 1999 roku XI tomu cyklu Nekroskop Briana Lumleya pt. "Najeźdźcy" - Kopuła Rozkoszy Xanadu była siedzibą lorda Nephrana Malinariego, wielkiego wampyra, niedoścignionego mentalisty, który nigdy niczego nie zapominał, a możliwości umysłowe miał zadziwiająco podobne do obiecywanych przez Projektu Xanadu.

11. Współczesne oprogramowanie, razem z tym całym internetem, to tylko nędzna imitacja kartki papieru. WWW trywializuje pojęcie hipertekstu do połączeń jeden-do-jeden pomiędzy leksjami, a co gorsza połączenia te są jednokierunkowe i urywane. Słowem, żenada.

12. O ile wcześniej telepatia nie stanie się powszechna, nie dołączymy do Multiświatowej Unii Wszechumysłu, ani nie zeżrą nas Arkonidzi (patrz: gdzie indziej).

13. Zwana również Gromadą Herkulesa. Nieźle trafiony numer przypisu w zestawieniu z pozycją w katalogu Messiera, nie? Warto zwrócić uwagę na to, że 1310 = 1113 . Gromada zamieszkała przez Arkonidów, na co pierwsi zwrócili uwagę autorzy niemieckiego pulpowego cyklu sf "Perry Rhodan".

14. Odpowiedź z Chilbolton jest odrzucana przez zmanipulowanych naukowców, a przedstawiciele Novus Ordo Mundi sieją w tym temacie dezinformację. Tekst, który otrzymaliśmy, ukazał się w postaci zbożowych kręgów (sygnał radiowy mógł zostać zagłuszony) i jasno wskazuje, że na SMSa z Arecibo odpowiedzieli nie Arkonidzi, ale mieszkające razem z nami (oraz na Marsie i księżycach Jowisza) byty z wyższych wymiarów. Wszelkie wątpliwości rozwiewa zmodyfikowana (ale jakże podobna) nić DNA, dodatkowe nukleotydy, zaś wprowadzenie do spisu pierwiastków krzemu oznacza, że respondenci zamieszkują wymiary 4-5-6 (materia fizyczna II i biologia węglowo-krzemowa, nie mylić z występującą na wymiarach 7-8-9 biologią czysto krzemową i materią eteryczną, por. Angelic Realities , Ashayana Deane, uczennica Melchizedeka).

15. Amerykański operator, wchłonięty w 2006 roku przez AT&T. W 1993 roku współpracował również z Apple przy łączności komórkowej dla Newtona. Rich Guidotti z BellSouth zapytany o jednoczesne projekty z IBM i Apple, odparł że zadania nie kolidują ze sobą, bo "żaden produkt nie pasuje do potrzeb wszystkich jednocześnie". Mądrze powiedziane.

16. Rozumiem strach przed internetem, szczególnie w latach 90 XX wieku, ale obawa, że po sieciowej kradzieży tożsamości przestaną mnie[17] rozpoznawać znajomi to grube przegięcie.

17. Ja i tak muszę być fikcją literacką - nie ma mnie na Facebooku.

18. Rozwiązanie nie potrzebuje żadnych fantastycznych materiałów ani technologicznych cudów, w odróżnieniu od np. windy orbitalnej, której lina musiałaby być długa na co najmniej 38 tysięcy kilometrów, zaczepiona do przeciwwagi w postaci asteroidy i zrobiona co najmniej z węglowych nanorurek, które chwilowo produkujemy w gramach, zamiast tysiącach ton. Żelazo, magnesy, silniki liniowe, to wszystko mamy i znamy.

19. Przy tego rodzaju transporcie materiałów czy ludzi na orbitę głównym kosztem jest energia elektryczna. Problem niestety polega na tym, że pętla startowa ma bardzo wysoki próg początkowy - żeby działała jakkolwiek, potrzebne są wielkie nakłady, a potem może wypluwać towary z Ziemi cały czas. Szacunki z 2002 roku mówią, że duża wersja, kosztująca 30 mld dolarów, mogłaby wynosić w przestrzeń 6 milionów ton rocznie, czyli zwróciłaby się po 5 latach pobierania opłat w wysokości 3 dolarów za kg. Tanio, o ile znajdziecie kogoś, kto zechce wysłać tyle towaru - to więcej niż Polacy rocznie zjadają ziemniaków.

20. Rozwiązanie samo z siebie nie zanieczyszcza środowiska. Owszem, duża awaria (rozpadnięcie się toru) może być groźna, bo wyładuje się energia z pędzącego w osłonie rdzenia - szacunki mówią o 1,5 petadżuli (1015 ), czyli jakieś 350 kiloton TNT. Jeśli jednak pętlę umieścić wzdłuż równika na oceanie, skończy się po prostu dużym pluskiem na długości tysięcy kilometrów.

21.Frederik Pohl, Gateway - Spotkanie z Heechami, pierwsze wydanie 1984 rok[8] .

22. (R), (C), TM i pokrewne.

Tomasz Andruszkiewicz

Więcej o: