Twórcy katamaranu Plastiki nie ukrywają inspiracji Thorem Heyerdahlem, który w 1947 roku przepłynął własnoręcznie wykonaną tratwą Kon-tiki z Ameryki Południowej do Oceanii - wśród załogi był nawet wnuk podróżnika. Ale, odmiennie od Heyerdahla, nie interesowała ich dyfuzja kulturowa i podróże starożytnych ludów, ale narastający problem zanieczyszczenia oceanów.
Naukowcy szacują, że od 60% do 80% procent morskich zanieczyszczeń to plastikowe śmieci. Co roku z powodu zaplątania w nie lub połknięcia ginie milion morskich ptaków i 100 tysięcy ssaków. Problemem jest też wyrzucanie plastikowych butelek - choć powstają z surowców nadających się do ponownej przeróbki, w USA zaledwie 20% trafia do recyclingu.
Plastiki , oprócz fascynującej przygody pokonania oceanu własnoręcznie wykonaną łodzią, ma zwracać uwagę na ekologię. 68% jej wyporności pochodzi z 12,5 tysiąca pustych, plastikowych butelek, konstrukcja wykonana jest z podlegających recyclingowi tworzyw sztucznych, maszt to aluminiowa rura nawadniająca, żagiel wykonano ręcznie z tkaniny PET, na pokładzie znalazły się panele słoneczne, rowerowe generatory prądu, turbiny wiatrowe, systemy odsalania wody czy hydroponiczny ogródek.
Być może udany rejs katamaranu sprawi, że do oceanów trafiać będzie mniej plastikowych śmieci. Oby. To zadanie jest jednak dużo trudniejsze, niż przepłynięcie Pacyfiku.
[via Plastiki ]
Tomasz Andruszkiewicz