Active Denial System, czyli tzw. "promień bólu", emiter mikrofal powodujących wrażenie palenia się żywcem został wysłany do Afganistanu ale w czerwcu tego roku został wycofany. Według rzecznika Armii Stanów Zjednoczonych nie został ani razu zastosowany operacyjnie - przypuszczalnie ktoś poszedł po rozum do głowy i stwierdził, że przy próbie zdobywania "serc i umysłów" lokalnej populacji stosowanie urządzenia, które wywołuje w swoich ofiarach wrażenie bycia palonym żywcem może nie być najlepszym rozwiązaniem.
Oporów takich nie mają przedstawiciele amerykańskiego więziennictwa. Zmniejszona wersja ADS, Silent Guardian ("Cichy Strażnik"), mająca postać zdalnie sterowanego urządzenia o zasięgu do pół kilometra została zainstalowana w więzieniu w Castaic w stanie Kalifornia. Instalacja została przeprowadzona przez Raytheon za darmo, w ramach programu oceny efektywności urządzenia do tłumienia zamieszek w więzieniach. Program ma trwać pół roku, a jeżeli efekty będą zadowalające, można spodziewać się, że w więzieniach na terenie całych Stanów Zjednoczonych będą instalowane urządzenia Raytheona.
W sumie to niezły biznes, jeżeli weźmie się pod uwagę że Stany Zjednoczone mają największą udokumentowana populację więzień. Z ponad 700 więźniów na 100 000 populacji zajmują one bezsporne pierwsze miejsce na świecie, wyprzedzając nawet Rosję. Nietrudno się domyśleć, że kontrolowanie tak dużej populacji więźniów może być problematyczne. Na szczęście amerykańscy więźniowie mogą liczyć na pomocną rękę technologii, która będzie ich chronić przed zostaniem zasztyletowanym w bójce. Przynajmniej w tych miejscach, gdzie zainstalowane są emitery mikrofalowe.
[ Daily News , via Engadget ]
Leszek Karlik