W laserze fotony odbijają się pomiędzy dwoma lustrami, wewnątrz tuby. Nakładające fale wzmacniają się, aż znajdują w końcu ujście przez jedno z luster, które jest tylko częściowo posrebrzone. Powstaje w ten sposób spójna wiązka światła.
Douglas Stone z Uniwersytetu Yale wraz z kolegami wpadł na pomysł, by odwrócić proces i użyć materiału, który pochłania światło - w tym wypadku krzemu. Naukowcy wyliczyli, że przy określonych długościach fal, dwa promienie lasera świecące bezpośrednie na siebie wygasiłby się wzajemnie. Dokonał tego zespół pod dyrekcją Hui Cao, używając szerokiej na 110 mikrometrów krzemowej tuby
W ich antylaserze promień światła zostaje rozdzielony na dwa. Jeden z nich przebywa dłuższy dystans i zostaje przesunięty w fazie o 180 stopni. Gdy obydwa wpadają do krzemowej tuby, przechwytuje je ona i zaczynają odbijać się w nieskończoność w tę z powrotem, a przez niezgodność faz - wygaszać. Po chwili zaczynają pozostawiać plamy całkowitej ciemności. Działa to na razie tylko w przypadku laserów o konkretnej długości fali - zmiana koloru lasera (a zarazem długości fali) zmniejszyłaby zdolność płyty do absorpcji. Trwają jednak dalsze badania. Nie zbudujemy w ten sposób tarczy antylaserowej, bowiem materiał pochłaniający bardzo się rozgrzewa. Jednak technologia może przydać się w budowie nowoczesnych komputerów , gdzie za pomocą światła będą przenoszone sygnały pomiędzy układami procesorów. Antylasery mogą służyć do modulacji natężenia światła lub konwertowania go do postaci elektrycznej, do przetwarzania w procesorze.
[za: Yale University , io9 , NewScientist ]
Paweł Kamiński