Widziałem już budziki uciekające, wymagające układania puzzli, a na komórce mam taki z działaniami matematycznymi. Ale to nic w porównaniu z Tyrant Clock.
Ten budzik nie patyczkuje się z leniuchami. Łączy się z twoją komórką i stawia ultimatum - co trzy minuty, od wyznaczonego czasu pobudki, zadzwoni do losowo wybranej osoby z książki telefonicznej. Żebyś miał świadomość, kogo budzisz, wyświetli imię wielkimi czerwonymi literami. I tak aż do wyłączenia.
To co, jeszcze 10 minutek?
[za: Incredible Things ]
Paweł Kamiński