Lotnisko w Jaisalmer - małym miasteczku w indyjskim Radżastanie na granicy z Pakistanem - powstało 2 i pół roku temu i kosztowało 17 mln dolarów. Jednak po dziś dzień nie odprawiono z niego nawet jednego pasażera, choć rocznie ten port lotniczy byłby w stanie obsłużyć ponad 300 tys. ludzi. W czym takim razie jest problem?
ANINDITO MUKHERJEE / REUTERS / REUTERS
Od 2009 r. poprzedni rząd Indii wydał ponad 50 mln dol. na budowę 8 lotnisk, które w założeniu miały pomóc w rozwoju turystyki i zachęcić do podróży do najdalszych zakątków tego kraju. Jednak pozostało to tylko pobożnym życzeniem, ponieważ te lotniska stoją puste.
ANINDITO MUKHERJEE / REUTERS / REUTERS
Liniom lotniczym po prostu nie opłaca się latać w takie miejsca jak lotnisko w Jaisalmer.
ANINDITO MUKHERJEE / REUTERS / REUTERS
Głównym problemem jest to, że żeby jakiekolwiek połączenie lotnicze w Indiach miało szansę zarobić, musi startować lub lądować na jednym z lotnisk w największych miast tego kraju, czyli Delhi, Mumbaju czy Kalkucie.
ANINDITO MUKHERJEE / REUTERS / REUTERS
Szkopuł w tym, że takie porty lotnicze są wręcz oblegane przez samoloty nie tylko z Indii, ale z całego świata i miejsce na nich zwykle wygrywają bardziej dochodowe loty.
ANINDITO MUKHERJEE / REUTERS / REUTERS
Otwarcie Lotniska miało nastąpić w sierpniu 2013 r., jednak jak dotąd stoi puste.
ANINDITO MUKHERJEE / REUTERS / REUTERS
Zamiast bagaży na pasach zalega kurz.
ANINDITO MUKHERJEE / REUTERS / REUTERS
W środku nie ma żywego ducha.
ANINDITO MUKHERJEE / REUTERS / REUTERS
Na zewnątrz również, nie licząc ochrony obiektu.
ANINDITO MUKHERJEE / REUTERS / REUTERS
Część energii potrzebnej do funkcjonowania lotniska miała pochodzić z ogniw słonecznych.
ANINDITO MUKHERJEE / REUTERS / REUTERS
Ponieważ jednak nie ma tu żadnych samolotów, lotnisko nie zużywa prądu.
ANINDITO MUKHERJEE / REUTERS / REUTERS