Jeśli chodzi o obniżkę podatku CIT, to Morawiecki zaproponował, by stawka podatkowa została obniżona z 15 do 9 proc. dla małych firm. Eksperci BZ WBK podejrzewają, że chodzi tutaj o podmioty, w których przychody ze sprzedaży za ubiegły rok nie przekroczyły złotowej równowartości 1,2 mln euro. A jeśli tak, to z obniżki skorzysta ok. 400 tys. firm.
- Gdy szykowano pierwsze obniżenie stawki (stało się to na początku 2017 r., a stawka CIT spadła wtedy z 19 do 15 proc. - red.) Ministerstwo Finansów oszacowało, że uprawnionych do skorzystania z preferencyjnej stawki będzie ok. 90 proc. podatników CIT, czyli ok. 400 tys. podmiotów. Koszt dla budżetu w postaci ubytku we wpływach był wówczas szacowany na 270 mln zł rocznie (czyli zaledwie 1% rocznych wpływów z CIT). Biorąc pod uwagę, że nowa obniżka miałaby być o połowę większa a wpływy CIT wzrosły o 13% w ub.r., można oszacować koszty na 400-450 mln zł rocznie - napisali bankowi analitycy.
Kolejna z obietnic premiera to wprowadzenie niższej, proporcjonalnej do wynagrodzenia składki na ZUS dla przedsiębiorców. Obniżona składka miałaby dotyczyć tych przedsiębiorców, których przychody nie są wyższe od równowartości dwuipółkrotności minimalnego wynagrodzenia. W chwili obecnej jest to kwota 5300 zł.
Według Ministerstwa Finansów i Ministerstwa Rozwoju liczba przedsiębiorców, którzy mogliby na tej mianie skorzystać to ok. 180 tys. spośród ok. 500 tys. spełniających kryterium przychodowe. Przy czym eksperci BZ WBK zakładają, że "rozwiązanie nie będzie atrakcyjne dla przedsiębiorców działających poniżej 2 lat, którzy, już teraz mogą płacić niższe składki, tzw. "mały ZUS". Koszty projektu oszacowane rok temu (wtedy praktycznie taki am proponowało Ministerstwo Rozwoju - red.) w oparciu o indywidualne dane podatników wyniosły ok. 300 mln zł/rok (rosnąc każdym kolejnym rokiem trwania)."
#PiątkaMorawieckiego pic.twitter.com/ciWxJiqETr
- Kancelaria Premiera (@PremierRP) 14 kwietnia 2018
BZ WBK
"Kolejny wielki, ważny element programu społecznego" PiS i rządu Morawieckiego to 300 zł wyprawki przed każdym rokiem szkolnym dla każdego dziecka aż do ukończenia 18 roku życia. Ta obietnica ma być zrealizowana w ciągu paru najbliższych miesięcy.
Ile będzie to kosztować? - Naszym zdaniem to koszt dla budżetu 2019 ok. 1,3 mld zł rocznie. Na podstawie naszych prognoz demograficznych oszacowaliśmy, jak ta suma będzie się zmieniała w kolejnych latach. Będzie ona dość stabilna, lekko rosnąc do 2024 r., a po tej dacie obniżając się do ok. 1,2 mld zł w 2030 r. - napisali bankowcy.
BZ WBK
Kolejna propozycja PiS i rządu Mateusza Morawieckiego, który podczas konwencji partii rozwinęła wicepremier Beata Szydło, szefowa Komitetu Społecznego Rady Ministrów, zakłada, że kobiety, które urodziły czwórkę dzieci, mają mieć zagwarantowaną najniższą emeryturę.
I z oszacowaniem wielkości kwoty potrzebnej w budżecie na jej realizację analitycy mieli spory problem, chociażby ze względu na niewielką ilość przekazanych informacji. Nie wiadomo np. "czy przepisy będą miałyby obejmować wszystkie żyjące kobiety (również te, które rodziły dzieci lata temu), czy tylko te, które dopiero będą rodziły dzieci. Niemniej, zgrubne szacunki sugerują, że koszty dla budżetu nie będą duże".
Warto jednak zaprezentować tutaj cały tok rozumowania ekspertów. - W 2017 r. kobiety pobierające emeryturę niższą od minimalnej (1000 zł) stanowiły ok. 8,5 proc. emerytek (nominalnie było ich ok. 260 tys.). Z tego 3,8 pp pobierało emeryturę w przedziale 900-1000 zł, 3,1 pp w przedziale 700-900 zł, 1,3 pp w przedziale 500-700 zł a 0,3 pp poniżej 500 zł. Szacujemy, że kobiety te pobierały średnio ok. 820 zł. Odsetek czwartych i kolejnych urodzeń w ogólnej liczbie urodzeń regularnie się obniża (w 2016 r. wyniósł 4,4 proc.), ale wg nas można przyjąć, że wśród kobiet będących obecnie w wieku emerytalnym wynosił średnio ok. 12 proc. Zakładając, że odsetek kobiet bezdzietnych w tej grupie to ok. 10 proc., oznaczałoby to, że niecałe 11 proc. obecnych emerytek mogłoby liczyć na wyrównanie świadczenia do poziomu emerytury minimalnej. To z kolei oznaczałoby roczny koszt wyrównania ok. 50 mln zł rocznie, czyli w zasadzie pomijalny.
Do powyższych 50 mln zł trzeba też, według nich, dołożyć 300 mln zł w związku z kosztem emerytur minimalnych dla kobiet w wieku emerytalnym, które nie mają żadnego świadczenia (bo np. nie przepracowały ani jednego dnia).
W analizie podkreśla się jednak, że z czasem te obciążenia powinny maleć, wraz z malejącym odsetkiem czwartych urodzeń w kolejnych rocznikach. Dodatkowo, podkreślono, że choć przyszłe przepisy mogą tworzyć zachętę do dezaktywizacji zawodowej kobiet, to "mało prawdopodobne jest istotne zwiększenie dzietności w kolejnych latach z tego powodu".
Z sobotniej zapowiedzi Morawieckiego wynika, że jesienią br. utworzony zostanie specjalny fundusz naprawy i budowy dróg lokalnych o wartości co najmniej 5 mld złotych.
- podkreślił premier.
W tym roku ma to być ok. 1,5 mld zł. - Można więc założyć dodatkowy koszt ok. 2 mld zł rocznie od 2019 r. - czytamy w opracowaniu BZ WBK.
Kolejny program rządu to Dostępność plus, który ma służyć finansowaniu dostosowania infrastruktury do potrzeb osób starszych. Na program rząd chce przeznaczyć 23 mld zł w latach 2018-2025.
Tutaj jednak, jak czytamy w analizie, "poza środkami budżetowymi wykorzystane zostaną środki unijne, fundusze norweskie i EOG. Wkład publicznych środków krajowych to 8,2 mld zł, z czego zaledwie 344 mln zł ma pochodzić z budżetu państwa".
W podsumowaniu analitycy BZ piszą, że realizacja wszystkich zaprezentowanych obietnic może zwiększyć deficyt finansów publicznych w 2019 r. o ok. 4,5 mld zł rocznie (0,2 proc. PKB), czyli nieznacznie. Szacujemy, że w 2019 r. reguła wydatkowa (zalecenia rządu, które ograniczają wzrost wydatków publicznych - red.) pozwoli na wzrost wydatków publicznych o co najmniej 30 mld zł, czyli o wiele więcej. Część tej kwoty pochłonie zapewne wzrost wydatków na programy już istniejące (choćby niższy wiek emerytalny), ale wydaje się to do pogodzenia z realizacją nowych propozycji rządu, których koszt jest umiarkowany".