W październiku 2018 roku NASA planuje coś przełomowego. Właśnie wtedy z Centrum Lotów kosmicznych Kennedy'ego wystartuje olbrzymia rakieta. Space Launch System wyniesie w przestrzeń statek Orion. Tak rozpocznie się misja EM-1 (Exploration Mission-1, z ang. Misja Eksploracyjna 1). W trzy tygodnie dotrze ona w okolice Księżyca.
W roku 2020 wyruszy kolejna misja. Astronauci będą przebywać w dalekiej przestrzeni kosmicznej przez blisko rok. Zadanie o wiele bardziej ryzykowne niż pobyt na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ma sprawdzić naszą gotowość do podboju Czerwonej Planety.
W tym okresie trzeba będzie przetestować mnóstwo technologii - chociażby system podtrzymywania życia. A astronautów czeka wiele spacerów w nowych, ekstremalnych warunkach.
Podróż na Marsa nie będzie możliwa bez sukcesu kolejnej misji. W roku 2019 rozpocznie się przedsięwzięcie o nazwie Asteroid Redirect Mission. Trwać będzie jednak długie lata, bo w jej trakcie NASA planuje... przechwycenie kilkumetrowego fragmentu planetoidy. Wybrany obiekt ma być pochwycony specjalnym wysięgnikiem i przyciągnięty na orbitę wokół Księżyca. Wtedy do akcji wkroczą astronauci, którzy zbadają skałę w trakcie pozaziemskich spacerów, po czym bezpiecznie powrócą na pokład Oriona.
Zwieńczeniem planów NASA jest załogowa misja na Marsa. Ma do niej dojść pod koniec lat 30 XXI wieku. Zanim jednak ludzka stopa stanie na powierzchni Czerwonej Planety, a my znów usłyszymy o wielkim kroku dla ludzkości, czeka nas kilka pośrednich misji. Najpierw astronauci będą przyglądać się Marsowi z jego orbity. Stamtąd mają mieć możliwość zdalnego testowania łazików i innych instrumentów wysłanych na planetę. Dopiero gdy ten etap się powiedzie, ma dojść do najważniejszego etapu całej misji - załogowego lotu na Marsa.
Swój plan podboju Marsa ogłosiły również Chiny. I w tym wypadku "poligonem doświadczalnym" będzie Księżyc. Państwo Środka już w roku 2018 zamierza wysłać na jego ciemną, niepoznaną jeszcze do końca stronę, łazik. W roku 2022 chcą być gotowi do "wprowadzenia się" na orbitę.
Brytyjski Express podkreśla deklarację władz Chin - podbój kosmosu ma zostać wykorzystany do celów pokojowych. Chińczycy liczą, że podbój Marsa przyniesie korzyść całej ludzkości.
Chiny mają powody do optymizmu. W 2011 r. udało im się umieścić na orbicie kosmiczne laboratorium - stację Tiangong 1. W kwietniu tego roku udała się misja Tiangong 2 - na pokładzie stacji przebywają już astronauci.
Pod koniec września tego roku Elon Musk, założyciel Space X i właściciel Tesli, przedstawił plan kolonizacji Marsa. Według Muska to możliwe, nawet jeśli będzie wymagało "terraformowania", czyli stworzenia na Czerwonej Planecie warunków atmosferycznych podobnych do ziemskich.
Szef Space X wie, że do sukcesu wciąż daleka droga. Stworzyć i przetestować trzeba wszystko: następcę rakiety Falcon 9 (która miałaby wynosić na orbitę 100, a nie 10 ton ładunku), innowacyjne silniki Raptor oraz nowy, bardziej ekonomiczny rodzaj paliwa.
Podbój Marsa nie będzie też możliwy bez dopracowania modułu rakietowego wielokrotnego użytku. Tylko bezpieczny powrót na Ziemię sprawi, że loty w kosmos nie będą wymagały jednorazowych kosztów liczonych w setkach milionów dolarów.
Elon Musk wie już nawet, jaki system polityczny powinien panować na Marsie.
"Na Marsie obowiązywałaby demokracja bezpośrednia, nie przedstawicielska. Ludzie mogliby w ten sposób decydować o wszystkich sprawach. Wydaje mi się, że to najlepsze rozwiązanie, choćby dlatego, że demokracja bezpośrednia zmniejsza ryzyko korupcji, z którym mamy do czynienia w przypadku ustroju przedstawicielskiego". - stwierdził. Wizja jest więc bardziej konkretna, niż można by przypuszczać.
Boeing, gigant branży lotniczej, już dziś przygotowuje się do rozwoju nowej branży. Dennis Muilenburg, szef spółki, podczas jednej z konferencji, wyraził przekonanie, że człowiek, który pierwszy postawi stopę na powierzchni Marsa, dotrze tam rakietą produkowaną przez jego firmę. Stwierdził jednocześnie, że wyścig na Marsa napędzi rozwój technologii i zakończy się sukcesem.
Elon Musk nie ma wątpliwości - wyprawa na Marsa będzie wymagała ofiar. Zapewne nie obędzie się bez wypadków podczas pierwszych misji załogowych.
Zmartwieniem marzących o podboju kosmosu powinno być jednak coś innego - nie wiemy czy długotrwałe przebywanie w głębokiej przestrzeni kosmicznej jest szkodliwe. Według badań dotyczących uczestników misji Apollo długie kosmiczne spacery zwiększają ryzyko chorób serca.
Naukowcy są ostrożni w odpowiadaniu na pytanie o to, dlaczego problemy ze zdrowiem dotyczą akurat układu krążenia. Wiemy, że głównym winowajcą jest promieniowanie kosmiczne. Przed słonecznym wiatrem pełnym zabójczych cząstek, przenikających poszycie statku czy skafandra, w zasadzie nie ma ucieczki. Naukowcy sądzili do tej pory, że podróże kosmiczne mogą powodować niewielkie uszkodzenia, które organizm będzie w stanie sam naprawić. Obawiali się jednak, że w dłuższej perspektywie lot kosmiczny może przyczyniać się do rozwoju nowotworów (na skutek mutacji powodowanych przez promieniowanie).