- W ostatnich latach do Tunezji wyjeżdżało rocznie około 100 tys. Polaków - mówi Krzysztof Piątek, prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki. Po zamachu terrorystycznym w Tunisie w marcu tego roku, w którym zginęli również Polacy, popularność Tunezji wśród turystów znacznie spadła. - W tym roku, po wydarzeniach marcowych i w wyniku ostrzeżeń formułowanych przez MSZ, do ostatniego tygodnia włącznie liczba Polaków rezerwujących wyjazdy do Tunezji spadła o 33,3 proc. w porównaniu z zeszłym sezonem - dodaje Piątek.
Jednak w ostatnim czasie Tunezja powoli wracała do łask polskich turystów. - Widać, że klienci dość szybko odreagowują i z uwagi na atrakcyjne ceny coraz chętniej rezerwowali wyjazdy do Tunezji. Okresowo, między innymi w zeszłym tygodniu, pojawiała się ona w pierwszej dziesiątce najpopularniejszych krajów - mówi Krzysztof Piątek.
Na stronach Ministerstwa Spraw Zagranicznych już od maja 2014 r. widniał komunikat odradzający wyjazd do Tunezji. Mogliśmy przeczytać: "Ze względu na potencjalny wzrost aktywności grup terrorystycznych w Tunezji i zagrożenia zamachami kierowanymi również przeciwko turystom Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza wyjazdy do tunezyjskich miejscowości Bizerte, Tabarka, Hammamet, Tunis i Sousse oraz na wyspę Dżerba. Zdecydowanie odradza się również wyjazdy na tereny przygraniczne z Libią i Algierią, szczególnie do gubernatorstw Beja, Jendouba, Le Kef i Kasserine".
"W przypadku pojawienia się jakichkolwiek wątpliwości co do stanu bezpieczeństwa zaleca się pozostawanie w ośrodkach hotelowych" - czytamy na końcu komunikatu MSZ.
Obecnie na stronie MSZ widnieją komunikaty trzeciego i czwartego stopnia (czyli "nie podróżuj" i "opuść natychmiast") odradzające podróż m.in. na Ukrainę, do Strefy Gazy, Egiptu, Iraku, Libii, Nepalu, Algierii, Jordanii, Gwinei, Pakistanu, Nigerii, Syrii.
Niespełna dwa miesiące od zamachu na muzeum Bardo, w którym zginęły 23 osoby, w tym trzech Polaków, Tunezja rozpoczęła międzynarodową kampanię "Tunezja. Jadę tam". W Polsce jej twarzami zostali: aktorka Joanna Jabłczyńska oraz jeden z bardziej znanych krytyków kulinarnych Robert Makłowicz. Billboardy ze zdjęciami celebrytów i zwykłych ludzi trzymającymi kartkę z takim napisem pojawiły się nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Akcja miała na celu pomóc Tunezji w odzyskaniu zaufania turystów.
Kampania ruszyła 1 maja tego roku, a Makłowicza i Jabłczyńską od razu skrytykowano. W dość ostrych słowach o sprawie napisała scenarzystka Ilona Łepkowska, która zarzuciła Jabłczyńskiej, że jest gotowa reklamować wyjazdy do kraju, który znajduje się na liście ostrzeżeń polskiego MSZ.
Na zarzuty scenarzystki odpowiedział Robert Makłowicz, który opublikował na swojej stronie oświadczenie:
"(...) Zamachy terrorystyczne sprokurowane przez fanatycznych islamistów miały też miejsce w Madrycie, Londynie, Nowym Jorku, Bostonie i Paryżu, czy zatem tam też mamy się nie wybierać? Świat dziś nie jest spokojny ani bezpieczny, możemy jednak go zwiedzać, zdając sobie sprawę z grożących nam niemal wszędzie niebezpieczeństw, albo też zostać w domu, a swą wiedzę o świecie i ludziach czerpać z telewizyjnych seriali. Osobiście wybieram pierwsze rozwiązanie" - napisał krytyk kulinarny.
Z kolei dyrektor Tunezyjskiego Urzędu ds. Turystyki Ahmed Meddeb napisał:
"Pani Joanna Jabłczyńska, jak i pan Robert Makłowicz zgodzili się wziąć udział w kampanii promocyjnej Tunezji nieodpłatnie. Ich gest jest wyrazem sympatii do Tunezji, którą obie te osoby znają bardzo dobrze, wielokrotnie odwiedzały zarówno w trakcie swojej pracy, jak i prywatnie. Zgoda na użyczenie swojego wizerunku dla celów kampanii promocyjnej tego kraju wynika z potrzeby wsparcia oraz wyrażenia solidarności z krajem, którego obraz ucierpiał w związku z zamachem terrorystycznym, jaki miał tam miejsce".
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
Partner - materiał Brunotti CRUNOTOS - Szorty... ręcznik plażowy Tunezja