Pan Michał opis całej sytuacji oraz zdjęcia "znaleziska" opublikował na Facebooku. O sprawie - także za pomocą portalu - poinformował firmę Costa Coffee.
Jednak początkowo nie mógł się skontaktować z przedstawicielami sieci.
- Przez ostatnie dwie godziny próbowałem się skontaktować z Costa Coffee przez ich polski fanpage na FB, formularz na polskiej stronie oraz numer telefonu polskiej centrali. Brak odzewu, telefonu nikt nie odbiera. Wysłałem również wiadomość na brytyjski e-mail kontaktowy oraz dzwoniłem (jedyny udany kontakt) na brytyjską obsługę klienta. Domagam się, aby natychmiast wstrzymali sprzedaż obecnego towaru i wyjaśnili przyczynę tej sytuacji dla bezpieczeństwa klientów - napisał Pan Michał na Facebooku.
Jednak po mniej więcej godzinie od opublikowania historii oficjalny profil sieci odpisał, że zajmuje się sprawą.
Z kolei w przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu firma tłumaczy, że zabezpieczyła kanapkę i wysłała ją z prośbą o wyjaśnienie do producenta.
- Uruchomiliśmy procedury zmierzające do możliwie najpilniejszego wyjaśnienia sprawy. Niezwłocznie po otrzymaniu informacji o znalezieniu niepożądanego przedmiotu w jednym z produktów wdrożyliśmy procedurę reklamacyjną. Produkt został zabezpieczony i przesłany do producenta, który szczegółowo analizuje sprawę - napisała dyrektor marketingu Costa Coffee Jolanta Borowska.
Firma zapewniła także, że ta sytuacja w zdecydowany sposób narusza standardy firmy i zrobi wszystko, aby nie dopuścić do takich znalezisk w produktach sprzedawanych w lokalach Costa Coffee.
- Dokładamy wszelkich starań, aby jak najszybciej wyjaśnić sprawę i nie dopuścić, aby tego typu sytuacja wydarzyła się w przyszłości - napisała w oświadczeniu Jolanta Borowska.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Zainstaluj wtyczkę Gazeta.pl na Chrome >>>
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas