"Wszyscy trzymają się reguł z małymi cwaniackimi wyjątkami, które zostaną ukrócone już wkrótce" - to fragment korespondencji pomiędzy uczestnikami niedozwolonego porozumienia wykrytego przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Po zakończeniu trwającego ponad dwa lata postępowania UOKiK stwierdził, że Swatch Group Polska, wyłączny importer zegarków marek: Omega, Tissot, Certina, Longines, Rado, Swatch, Flik Flak i Calvin Klein, ustalał z dystrybutorami minimalne ceny detaliczne sprzedaży tych zegarków w sklepach tradycyjnych i internetowych. W efekcie klienci nie mogli kupić ich taniej niż po narzuconej z góry cenie, ewentualnie pomniejszonej o określony rabat (np. w przypadku e-sklepów maksymalny rabat mógł wynieść 12 proc.).
Porozumienie charakteryzowało się różnymi rodzajami zachowań. Były to uzgodnienia pomiędzy dostawcą a dystrybutorami, które jednocześnie nosiły cechy tzw. porozumienia "hub and spoke", czyli wymianie informacji dotyczących cen odsprzedaży pomiędzy dystrybutorami za pośrednictwem Swatch Group Polska, i w efekcie - pomimo braku bezpośrednich kontaktów - sprzedawcy ci byli świadomi polityki cenowej swoich konkurentów.
W przypadku sklepów tradycyjnych niedozwolona praktyka trwała co najmniej od 2005 r., a internetowych - od 2009 r. W tym czasie SGP monitorował stosowanie cen przez dystrybutorów, a sankcją za sprzedaż po stawkach niższych niż ustalone było nawet wstrzymanie dostaw.
Sami dystrybutorzy również interweniowali bezpośrednio u dostawcy w przypadkach odstępstw przez niektórych z dystrybutorów od ustaleń cenowych oraz sami zachęcali dostawcę zegarków do narzucania minimalnych cen detalicznych. Dowodzi tego m.in. korespondencja mailowa pomiędzy dystrybutorami ("Powinniśmy SAMI pilnować swoich interesów, a [przedstawiciela Swatch Group Polska] przekonać do tego, aby 12 proc. pozostało, ale SZTYWNE BEZ WYJĄTKÓW, CO DO GROSZA!").
Podobna korespondencja kierowana była również do SGP: "Bardzo proszę i myślę, że do mojej prośby dołączą się inne sklepy w Polsce, o przemyślenie możliwości stosowania w internecie cen ze STAŁYMI rabatami [max do 12 proc.]. Jeżeli ktoś nie będzie przestrzegał maksymalnych rabatów, wówczas trzeba wyciągnąć konsekwencje".
Co interesujące, z treści maili wynika również, że przedsiębiorcy byli świadomi, iż dokonywane ustalenia naruszają zasady konkurencji: "Pomijam fakt co by było, gdyby do pierwotnego listu [nazwa przedsiębiorcy] oraz do wszystkich następnych dotarł UOKiK".
Za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję na przedsiębiorców zostały nałożone kary finansowe w łącznej wysokości ponad 2 mln zł. Urząd nakazał również zaniechanie stosowania niedozwolonych praktyk. Decyzja nie jest ostateczna, przysługuje od niej odwołanie do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas