Wysokie pensje w samorządach i coraz więcej Nepalczyków. Najciekawsze dane o polskim rynku pracy

Warto czytać do końca długie dokumenty. Najciekawsze informacje na temat zatrudnienia i wynagrodzeń w Polsce znalazły się na ostatnich stronach opublikowanego właśnie raportu GUS.

Średnie wynagrodzenie w Polsce od kilku lat rośnie o mniej więcej 3 proc. rocznie, niezmiennie w sektorze publicznym zarabia się lepiej (średnio 4483 zł) niż „u prywaciarza” (średnio 3743 zł), zarobki wyższe niż przeciętne są oferowane w województwie mazowieckim, znacznie więcej niż średnia zarabia się w górnictwie, energetyce, informatyce czy finansach. Te dane nie zdziwią nikogo obeznanego z rynkiem pracy. Jednak w raporcie GUS o rynku pracy i wynagrodzeniach w 2015 roku można znaleźć także mniej oczywiste informacje.

Jednostki samorządu terytorialnego są całkiem hojnym pracodawcą. Średnia pensja to 4338 zł miesięcznie, a więc wyraźnie więcej, niż średnio w gospodarce narodowej (3900 zł). Jednak na różnych szczeblach samorządu zarobki są zupełnie inne. Najwięcej zarabia się w samorządzie wojewódzkim (średnio 4978 zł), najmniej – w powiatowym (średnio 3940 zł). Do tego dochodzi znaczne zróżnicowanie stawek w poszczególnych województwach (powiaty województwa mazowieckiego płacą średnio 4267 zł, łódzkiego – już tylko 3635 zł).

Za pracę należy się wypłacona w terminie płaca. Wypłaty na czas nie zawsze są regułą, na szczęście skala nadużyć wyraźnie się zmniejsza. Jak wyliczył GUS, pod koniec ubiegłego roku na zaległe pensje czekało 9,9 tys. pracowników. Średnia kwota zaległości? 5,0 tys. zł, a więc całkiem sporo. Pocieszające jest jednak to, że rok wcześniej taki problem miało 15,0 tys. zatrudnionych, zaś w 2013 r. - aż 19,2 tys. osób. W 2014 r. średnia zaległość wynosiła 5,6 tys. zł, a w 2013 r. - 5,1 tys. zł. Trzeba jednak pamiętać, że to badanie GUS obejmuje tylko podmioty zatrudniające 10 lub więcej osób. W żaden więc sposób nie pokazuje skali problemu z terminowością wypłat w najmniejszych firmach – a z nią, jak wiadomo, bywa różnie. Dane nie obejmują też osób pracujących na podstawie innych umów niż te opisane w Kodeksie pracy.

W całym roku 2015 cudzoziemcy otrzymali 65,8 tys. zezwoleń na pracę w Polsce (dodatkowo niemal 800 tys. osób z sześciu krajów korzystało z możliwości czasowej pracy na podstawie zgłoszenia dokonanego przez pracodawcę). Podobnie jak rok wcześniej, najwięcej zezwoleń otrzymali obywatele Ukrainy. Natomiast na dalszych miejscach tej listy nastąpiły poważne zmiany. O prawo do legalnej pracy w Polsce przestali się ubiegać obywatele Chin (1288 zezwolenia w roku 2015, gdy rok wcześniej było ich aż 2133) i Wietnamu (732 zezwolenia wobec 2369 wydanych rok wcześniej). Co ciekawe, na dziewiątym miejscu listy krajów, których obywatele uzyskali w 2015 r. najwięcej zezwoleń na pracę w Polsce, znalazł się... Nepal.