Jeżeli założymy, że zmiany i trendy polityczne są napędzane przede wszystkim zmianami w gospodarce, to bardzo silna niechęć Amerykanów do rządzącej partii a nawet szerzej klasy politycznej przestaje dziwić. Klasa średnia, fundament amerykańskiego społeczeństwa i gospodarki USA oraz zarazem stabilizator jego życia politycznego, kurczy się. To pokazują najnowsze badania Pew Research Center i to rozgrywa politycznie bardzo skutecznie Donald Trump.
Przeciętne dochody amerykańskich gospodarstw domowych w 2014 roku były o 8 proc. niższe niż w 1999 roku. Badacze zwracają przy tym uwagę, że gospodarka za oceanem nie odbudowała się jeszcze całkowicie po Wielkiej Recesji, jak nazywa się globalny kryzys, który wybuchł w 2008 roku po upadku Lehman Brothers. Biedniej jest w 190 miastach.
USA-ELECTION/TRUMP JIM BOURG / REUTERS / REUTERS
Przez to ubywa średnio zarabiających, co tak na marginesie, w wypadku USA oznacza np. roczny dochód na poziomie od 42 do 125 tys. dol. w wypadku trzyosobowej rodziny. A przybywa najbogatszych i ubogich. Udział tych pierwszych w strukturze społecznej wzrósł w 172 z 229 miast, a tych drugich w 160 ośrodkach miejskich.
W amerykańskich gospodarstwach domowych zaliczanych do klasy średniej w 2013 roku żyło już tylko 51 proc. Amerykanów. W 1970 roku były ich 61 proc. I jak uważają analitycy z Pew Research Center procesy kurczenia się klasy średniej dalej są kontynuowane. Z początkiem 2015 roku, wg ich wyliczeń, 120,8 mln dorosłych Amerykanów żyło w rodzinach zaliczanych do klasy średniej. 70,3 mln w uboższych, a 51 mln w bogatych.
Ubogich i bogatych jest tym samym w USA już razem więcej niż średnio zarabiających. A to oznacza, że model amerykańskiego społeczeństwa ewoluuje w kierunku wzorców znanych np. z Ameryki Południowej.
Tekst pochodzi z blogu "Subiektywnie o giełdzie i gospodarce"