364,2 mln zł w marcu, 361,1 mln zł w kwietniu i tylko 339,0 mln zł w maju – takie wpływy do budżetu przyniósł obowiązujący od lutego podatek od niektórych instytucji finansowych, potocznie zwany podatkiem bankowym. Łącznie daje to 1064,3 mln zł wpływów, a więc zaledwie 19,4% kwoty zaplanowanej w tegorocznej ustawie budżetowej. Potwierdzają się więc obawy, wyrażane m.in. w raporcie Centrum Analiz i Studiów Podatkowych SGH, że podatek został pomyślany w sposób, który umożliwia jego obchodzenie.
Wśród możliwych rozwiązań, po jakie mogą sięgnąć banki, autorzy wskazują sztuczne przerzucanie portfeli kredytowych do zagranicznych oddziałów banku, czasowe obniżanie wartości aktywów na koniec każdego miesiąca (podatek wylicza się od wartości aktywów instytucji finansowej ostatniego dnia miesiąca) czy wykazywanie strat, dzięki którym możliwe będzie wprowadzanie programu naprawczego i uzyskanie zwolnienia z podatku.
Dopóki przepisy nie zostaną uszczelnione, 5,5 mld zł przychodów rocznie wydaje się nierealnie. Wiceminister finansów Wiesław Janczyk szacuje, że w tym roku podatek może przynieść budżetowi około 4 mld zł.
Zdecydowanie lepszy jest obraz całego budżetu. Jego dochody w pierwszych pięciu miesiącach 2016 r. wyniosły 129,1 mld zł i były o 11% wyższe niż w takim samym okresie roku 2015. Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że wpływy ze wszystkich rodzajów podatków są wyższe niż przed rokiem. Najbardziej znacząco, bo aż 8,5%, wzrosły dochody z PIT. Po stronie wydatków odnotowano 142,6 mld zł, czyli prawie 5% więcej, niż w okresie styczeń-maj roku 2015. Deficyt budżetu wyniósł więc 13,5 mld zł wobec planowanych na koniec maja 19,3 mld zł. Zgodnie z założeniami na koniec roku nadwyżka wydatków nad wpływami ma wynieść 54,7 mld zł.