Ekspresy do kawy przeszły długą drogę od wielkich kawiarnianych urządzeń do małych, mieszczących się na kuchennym blacie automatów, parzących niemal dowolną kawę. Oczywiście, kwestią gustu jest, czy chcemy mieć maszynę do espresso, czy wolimy mieć ekspres przelewowy. A do wyboru mamy jeszcze sporo alternatywnych metod parzenia kawy - chemex, French Press (czy działający na podobnej zasadzie Aeropress) albo tradycyjne zalewanie mielonej kawy czy też gotowanie jej w tygielkach na turecką modłę. Plus jeszcze znajdą się smakosze kawy rozpuszczalnej.
Każda metoda, oprócz nieco niesłusznie wzgardzanego zalewania i uważanej przez smakoszy za namiastkę kawy wciąż popularnej rozpuszczalnej, ma swoich gorących zwolenników i obrońców. Miłośnicy chemexu będą dowodzić, że ich metoda parzenia daje niezrównany smak, zwolennicy French Press będą się chwalić, że wielu koneserów uważa tą metodą za najlepszą, a ekspresów ciśnieniowych będą bronić miłośnicy gęstej i puszystej cremy.
Określanie przyszłości i trendów w parzeniu kawy można przyrównać, nomen omen, do wróżenia z fusów. W Polsce jakiś czas temu wydawało się, że polskie domy podbije wygodna i szybka w sporządzaniu kawa rozpuszczalna. Potem był moment, w którym wydawało się, że przyszłością są ekspresy ciśnieniowe na kapsułki. Te metody nadal są popularne, ale ton nadają, z jednej strony, kawiarnie, w których coraz łatwiej zamówić jest kawę z chemexu czy aeropresu (espresso nadal jest w ofercie), a z drugiej coraz łatwiej dostępne ekspresy do kawy. Oferta tych ostatnich może wywołać zawrót głowy - wystarczy wejść do dowolnego elektromarketu, by znaleźć kilkadziesiąt urządzeń do wyboru w cenach od 200 do kilkunastu tysięcy złotych. Można znaleźć też, bez większych problemów, ekspresy do zabudowy.
Sądzę, że do lamusa mogą trafić ekspresy na kapsułki. Nie dlatego, że nie są wygodne, czy kawa z nich jest niesmaczna - bo są bardzo wygodne, a kawa z nich dorównuje smakiem tej z "tradycyjnie" zasilanych kawą w ziarnach ekspresów. Jednak ich wadą jest sama kapsułka, która stanowi dodatkowy odpad i to sprawia, że ekspresy na kapsułki mogą zostać (i przez wielu już są uznawane) za nieekologiczne.
Kawa espresso fot. istockphoto.com
Można się jednak pokusić o pewne przewidywania odnośnie samych automatycznych ekspresów. Od lat trend jest bowiem jasny i niezmienny - z jednej strony widać dążenie do tego, by ekspres był prawdziwym wielofunkcyjnym automatem, który poradzi sobie równie dobrze z espresso jak i cappuccino. A gdy trzeba zrobi i gorącą czekoladę. Z drugiej strony widać, że producenci dążą do maksymalnego ułatwienia obsługi, która przy mnogości funkcji potrafi być wyzwaniem dla początkującego użytkownika.
Dlatego automaty do kawy z jednej strony mają coraz więcej funkcji (bez problemu można też znaleźć urządzenie łączące funkcje ekspresu ciśnieniowego i przelewowego, idealne gdy w domu mamy miłośników zarówno dripu, jak i espresso), ale też coraz czytelniejsze i coraz bardziej intuicyjne sterowanie. Choć na rynku wciąż jest sporo tradycyjnych ekspresów obsługiwanych za pomocą przycisków, to jednak normą już są ekspresy z menu na ekranie dotykowym pozwalające wybierać kawę za pomocą ikon dokładnie przedstawiających co dostaniemy (takim ekspresem jest np. Siemens EQ.9). Urządzenia te są też coraz cichsze i coraz łatwiejsze także w codziennej konserwacji i czyszczeniu.
Plantacja kawy w Brazylii fot. istockphoto.com
Powoli do naszych domów torują sobie też ekspresy zintegrowane z WiFi i smartfonami. Na razie potrafią niewiele - można otrzymywać informacje o stanie urządzenia, planować parzenie kawy (ale o kubku musimy pamiętać sami!), czy wybrać jej rodzaj. Jednak można przypuszczać, że z czasem będą to urządzenia, które zrobią więcej - nietrudno mi sobie wyobrazić ekspres, który (za zgodą użytkownika) sam będzie zamawiał kawę, mleko i serwisanta w razie potrzeby. Takie urządzenie będzie od nas wymagało niewiele wysiłku, a w zamian będziemy mogli się cieszyć pyszną kawą każdego ranka.