Nowe regulacje chińskiej Rady Państwa otworzyły rynek soli dla prywatnych firm. Ponadto obecni hurtownicy będą mogli m.in. prowadzić kampanie marketingowe i wprowadzić nowoczesne kanały dystrybucji.
Ceny mają zostać oddane "niewidzialnej ręce rynku" – producenci będą mogli je ustalać w zależności od kosztów produkcji, jakości czy popytu i podaży na sól. Jednocześnie jednak nad rynkiem mają czuwać przedstawiciele rządu, tak, aby przeciwdziałać nienaturalnym wahaniom cen. Równocześnie Narodowa Komisja Rozwoju i Reform sugeruje, że władze powinny zapewnić "podstawową stabilizację" cen soli tworząc stosowne rezerwy (podobnie jest na rynku wieprzowiny).
Poziom produkcji i sprzedaży soli był w Chinach ściśle kontrolowany od czasu dynastii Han, czyli od ponad 2 tys. lat. W najnowszej historii, Partia Komunistyczna i producenci soli współpracowali przy ustalaniu produkcji i cen soli. "Prywaciarze" byli skazywani na więzienie, a ich biznesy likwidowane.
W ostatnim latach Chiny zobowiązały się do otwarcia się na biznes prywatny i konkurencję z zagranicy. Otwarcie rynku soli - niekoniecznie szczególnie strategicznego z punktu widzenia państwa - jest pierwszym krokiem Państwa Środka i sprawdzianem dla tych zapowiedzi.
Właściciele sklepów mają nadzieję, że dzięki otwarciu rynku ceny soli wkrótce spadną, a na półkach zawita większy wybór.
Jednak Zou Jialai, prawnik reprezentujący prywatne firmy w sprawach dot. "solnych" biznesów ostrzega przed "odtrąbieniem" końca monopolu. Obawia się, że spółki państwowe nadal będą miały kontrolę nad rynkiem. - To nie reforma, to ulepszenie. Monopol dalej funkcjonuje i to jest niewłaściwe – mówi Zou Jialai.