- Wiceminister finansów, generalny inspektor kontroli skarbowej podał się do dymisji – doniosły w poniedziałek późnym popołudniem media. Informację tę w rozmowie z PAP potwierdził rzecznik prasowy resortu finansów Łukasz Świerżewski. Wiesław Jasiński miał złożyć dymisję z powodów osobistych, na ręce wicepremiera, szefa resortów finansów i rozwoju Mateusza Morawieckiego.
Tymczasem pracownicy skarbówki zastanawiają się na forum portalu Skarbowcy.pl czy dymisja min. Jasińskiego nie ma związku z ustawą o Krajowej Administracji Skarbowej. Chodzi o to, że ustawa, która reformuje polską skarbówkę odbiera prawo do piastowania funkcji w administracji skarbowej m.in. byłym milicjantom. Min. Jasiński ma taki epizod w swoim życiorysie. - Czy były milicjant i osoba zatrudniona w jednostce organizacyjnej podległej organom bezpieczeństwa państwa PRL będzie zastępcą szefa KAS? – zastanawiali się skarbowcy. - Ustawa na to nie pozwala, ale krążą pogłoski, że tak się stanie – dodawali.
Wygląda na to, że jednak tak się nie stanie. A zdaniem niektórych Wiesław Jasiński uprzedził swoją dymisję, która i tak była konieczna.
Jasiński jest doktorem nauk prawnych, od ponad 20 lat związany z organami ścigania, w szczególności w obszarze zwalczania przestępczości finansowej. Przez wiele lat był dydaktykiem, a następnie dyrektorem w Instytucie Kształcenia Funkcjonariuszy Służb Państwowych Zwalczających Przestępczość Zorganizowaną i Terroryzm Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Od 2006 r. pracował w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, a w latach 2007-2010 był dyrektorem delegatury CBA w Gdańsku.
Informacja o jego dymisji jest zaskakująca. PiS twierdzi bowiem, że walka z oszustwami i wyłudzeniami podatków, za którą odpowiadał Wiesław Jasiński idzie bardzo dobrze. Że dzięki niej pojawiły się w zeszłorocznym budżecie dodatkowe miliardy złotych wpływów z VAT. Sceptycy kręcą na to jednak głowami. Owszem dodatkowe pieniądze w budżecie są, co więcej jakaś ich część zapewne pochodzi z lekkiego zatamowania fali oszustw i wyłudzeń VAT. Pomaga pewnie m.in. pakiet paliwowy, który ma na celu zmniejszenie ogromnej skali oszustw podatkowych przy handlu i obrocie paliwami. Skala tego uszczelnienia nie jest jednak znana.
Tymczasem część dodatkowych wpływów budżetu z VAT to bez wątpienia efekt 500+. W ramach tego programu rząd rozdał w zeszłym roku rodzicom astronomiczną kwotę 17,5 mld zł. W tym roku koszt programu podskoczy do co najmniej 23 mld zł. Część tych pieniędzy wróciło i będzie wracać do budżetu w postaci VAT i akcyzy. Ile? Z pewnością grube kilka miliardów złotych.
Firma doradcza PwC policzyła niedawno, że luka VAT w Polsce, czyli różnica między tym co teoretycznie powinno wpłynąć do budżetu z tego podatku, a tym co faktycznie wpływa na skutek oszustw, wyłudzeń i po prostu pomyłek, spadła z 49 mld zł w 2015 r. do około 45 mld zł w 2016 r. Spadek więc jest, ale niezbyt spektakularny.
Jeszcze gorzej sytuacja wygląda jednak na froncie walki z podatnikami, którzy wyprowadzają za granicę dochody, po to by zapłacić mniej lub wcale nie zapłacić podatku od dochodów dużych firm (CIT). Choć fiskus na potęgę zmieniał prawo, to jakiegoś wielkiego napływu pieniędzy z tego podatku nie widać.
Nie ma co ukrywać, że walka z wyłudzeniami VAT, karuzelami podatkowymi, to szalenie skomplikowana materia. Po tamtej stronie są często świetnie zorganizowane, międzynarodowe grupy przestępcze. Z łatwością wykorzystują luki w przepisach. A fiskus jest często bezradny. Szykuje wprawdzie potężne zaostrzenie kar za fałszowanie faktur VAT, nawet do 25 lat więzienia, nakłada na podatników coraz to nowe obowiązki sprawozdawcze, ale póki co przestępcy są ciągle o kilka kroków z przodu.
Z kolei w przypadku CIT, wyprowadzania pieniędzy do rajów podatkowych, problemem jest to, że część takich działań jest po prostu legalna. Część krajów kusi zagranicznych podatników niezwykle niskimi podatkami albo ich brakiem. Ciężko takie, często zakulisowe uzgodnienia podatkowe, wykryć i zwalczyć.
Wyłudzenia i oszustwa w VAT i CIT, to nie tylko polska specyfika. Ma z nimi problem cały świat. PiS i rząd są jednak w o tyle złej sytuacji, że tegoroczny budżet oparły na założeniu wielomiliardowej poprawy ściągalności podatków. Bez niej teoretycznie może zabraknąć pieniędzy na dodatki na dzieci z programu 500+, choć rząd zrobi wszystko, by była to ostatnia rzecz na jaką zabraknie mu kasy w budżecie.