Strajk personelu naziemnego na lotniskach Berlin Schoenefeld i Berlin Tegel rozpoczął się o 4 rano w poniedziałek. Praktycznie praca tych portów lotniczych zamarła. Odwołano już łącznie 660 lotów. I wiadomo, że to dopiero początek.
Strajk pierwotnie miał zakończyć się we wtorek wcześnie rano, ale w poniedziałek rano związkowcy zapowiedzieli, że przedłużą go o dobę.
Germany Airport Strike Michael Sohn (AP Photo/Michael Sohn)
Czytaj więcej: Bilety tańsze o 17 proc. Jak Ryanair z powodzeniem podgryza konkurencję?
Strajk jest reakcją strony związkowej na odrzucenie jej propozycji podwyżki płac przez zarząd lotnisk. Związkowcy domagają się podniesienia stawki godzinową dla personelu naziemnego do 12 euro z obecnych około 11 euro. Menedżerowie lotnisk nie zgadzają się na taką propozycję – oferowali początkowo około 10 eurocentów podwyżki za godzinę pracy, potem zaproponowali 8 proc. podwyżkę stawki godzinowej, ale miała ona być rozpisana na najbliższe trzy lata.
Spór zatem trwa. A my tymczasem, dzięki postulatom niemieckich związkowców wiemy dokładnie, że praca personelu naziemnego na lotniskach w Berlinie jest wyceniana ponad 4 razy więcej od minimalnej stawki godzinowej obowiązującej w Polsce. Tę bowiem od początku roku ustalono na poziomie 13 zł za godzinę brutto – miało być 12 zł za godzinę, ale ta kwota podlega waloryzacji.
Tekst pochodzi z blogu “Subiektywnie o giełdzie i gospodarce”