Kowalczyk: Możemy myśleć o strefie euro, jak Polacy będą zarabiać 10 tys. zł

Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów nie ma wątpliwości - w tej kadencji rząd na pewno nie zacznie wprowadzać Polski do strefy euro. Decyzja według ministra będzie zależeć naszych zarobków.

Henryk Kowalczyk w Radiu ZET pytany był o perspektywy przyjęcia przez Polskę wspólnej europejskiej waluty. Jego zdaniem, nasz kraj nie jest jeszcze na to gotowy – i nie chodzi tu kryterium dotyczące finansów publicznych, które jak na razie spełniamy czy inne formalne wskaźniki.

Według Henryka Kowalczyka, ważna jest porównywalność siły nabywczej złotego do euro. Ministrowi chodzi dokładnie o nasze zarobki. Dopytywany przez prowadzącego rozmowę Konrada Piaseckiego o poziom, do którego musiałby dojść przeciętna pensja Polaków, aby można było zacząć myśleć o wchodzeniu do euro, Kowalczyk powiedział, że "pewnie około 10 tys. to rzeczywiście wtedy można".

Minister Kowalczyk poproszony przez dziennikarza, by "strzelił", kiedy dojdziemy do poziomu 10 000 zł przeciętnego wynagrodzenia w Polsce, powiedział, że zajmie to "no może osiem lat, może siedem".

Według danych GUS, przeciętne miesięczne wynagrodzenie w gospodarce narodowej wyniosło w ubiegłym roku 4047 zł. By osiągnąć 10 000 zł, musiałoby wzrosnąć o 147 proc. To mniej więcej tyle, o ile urosło w latach 1999-2016 (przeciętne wynagrodzenie zwiększyło się w tym okresie z niespełna 1707 zł do 4047 zł, czyli o 137 proc.).

Jak rosły wynagrodzenia w Polsce w ostatnich 17 latachJak rosły wynagrodzenia w Polsce w ostatnich 17 latach / stat.gov.pl

Czyli tak prosto licząc, do osiągnięcia przeciętnych wynagrodzeń na poziomie 10 000 zł brakuje nam jeszcze około 17 lat. Dodatkowo ten prosty szacunek nie uwzględnia wielu czynników, jak wzrost inflacji czy presji płacowej. Gospodarka Polski też może mocno przyspieszyć. 

Henryk Kowalczyk mówi, że gdyby Polska dołączyła do strefy euro zbyt wcześnie, mogłoby się to dla nas skończyć powtórką scenariusza z Grecji. "Stabilność finansowa jest dobra w euro, jeśli mówię, jeśli gospodarki są o porównywalnym potencjale i siła nabywcza pieniądza. W tym momencie, jeśli mamy nierównomierność to nie jest to bezpieczeństwo." – uważa.

Jedno według Kowalczyka jest pewne – w tej kadencji rząd Beaty Szydło nie zacznie wprowadzać Polski do strefy euro. A dalej? „W następnej kto wie. Ale na pewno nie w tej” – powiedział minister w Radiu ZET.

Więcej o: