Goldman Sachs sądzi, że polski produkt krajowy brutto był w pierwszym kwartale większy niż rok temu o 3,9 procent. Taki wynik oznaczałby znaczącą poprawę koniunktury, bo w ostatnim kwartale 2016 PKB rósł tylko o 2,7 procent (prognoza Goldmana dotyczy tak zwanego PKB wyrównanego sezonowo. Znacznie bardziej popularny PKB niewyrównany sezonowo rósł pod koniec 2016 tylko o 2,5 procent).
Na tle całego rynku zapowiedzi Goldmana wyglądają dość zachowawczo. Nie brakuje bowiem prognoz, które zakładają wzrost polskiego PKB nawet o ponad 4 procent. Opierają się one o opublikowane wcześniej dobre dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej (głównie w styczniu i marcu, luty był nieco słabszy).
Na przykład Bank Ochrony Środowiska w ubiegłym tygodniu prognozował, że GUS pokaże nam wzrost PKB w pierwszym kwartale na poziomie 4,1 procent. Inne banki swoje prognozy podnosiły już pod koniec kwietnia.
Co ciekawe, danym za pierwszy kwartał sprzyja też kalendarz. W styczniu były dwa dni robocze więcej niż rok temu, w marcu jeden dzień roboczy więcej. Wprawdzie w lutym różnica jest na niekorzyść i wynosi minus jeden dzień, ale w skali kwartału i tak ten rok jest lepszy dla PKB niż ubiegły.
W tym roku w pierwszym kwartale były 64 dni robocze, a w ubiegłym 62 dni robocze. Ta różnica dwóch dni to inaczej ujmując wzrost o 3,2 procent. To pokazuje jak bardzo kalendarz będzie pomagał danym. A przy okazji jak bardzo kalendarz będzie przeszkadzał danym w kwartale drugim. Wtedy będzie o 3,2 procent dni roboczych mniej.
Różnica pojawia się głównie przez Wielkanoc, która w 2016 była w marcu, a w 2017 była w kwietniu. Bank BOŚ w swojej analizie wskazuje, że nie chodzi tylko o liczbę „czerwonych” dni w kalendarzu, ale też o coraz popularniejsze branie urlopów w okolicach Wielkanocy, co dodatkowo obniża aktywność gospodarki w tym czasie.
To samo zresztą widać w gospodarce niemieckiej. Tam PKB, który przez wiele ostatnich kwartałów rósł sobie spokojnie o 1,6 – 1,9 procent, nagle w pierwszym kwartale 2017 urósł o 2,9 procent. Taka dynamika w Niemczech spotykana jest rzadko, a niemieckie biuro statystyczne wytłumaczyło ten dziwny wynik właśnie efektem Wielkanocy. Bez tego efektu wzrost w Niemczech sięgnął zupełnie zwyczajnego poziomu 1,7 procent.
Proszę więc oczekiwać czwórki z przodu w danych za pierwszy kwartał i trzymać kciuki za to, żeby w drugim kwartale nie było dużo gorzej.