Bardzo dobrze ilustrują to dane GUS. W czerwcu stopa bezrobocia po raz kolejny pobiła rekord i spadła do poziomu 7,1 proc. Zarejestrowanych w urzędach pozostało 1,152 mln Polaków. To wciąż dużo, jednak w analogicznym okresie minionego roku było ich o 241 tys. więcej. A to wszystko przy napływie nawet ok. 1 mln pracowników z Ukrainy.
Strach przed odejściem obecnych pracowników i chęć pozyskania nowych w dużej mierze spowodowały, że wynagrodzenia w ciągu roku poprawiły się o 6 proc. i czerwcu średnia krajowa zatrzymała się na poziomie 4508 zł brutto. Nie jest to rekord, bo w grudniu 2016 r. wynosiła 4636 zł brutto, jednak koniec roku to czas premii i bonusów rocznych, które zawyżają ogólny wynik.
- Od początku roku widzimy coraz większy wzrost poziomu wynagrodzeń, ale w czerwcu płace wystrzeliły z dynamiką do tej pory nieobserwowaną. Ta tendencja będzie się utrzymywać także w kolejnych miesiącach, a nawet w następnych latach. Jak pokazują prognozy Narodowego Banku Polskiego w 2018 roku pensje zwiększą się o 6 proc., a rok później o 6,2 proc. - komentuje Andrzej Kubisiak, Dyrektor Zespołu Analiz w Work Service S.A - Warto zwrócić uwagę na fakt, że poziom zadowolenia pracowników z podwyżek może być mniejszy niż spodziewają się tego pracodawcy. Powodem jest powrót inflacji, która w tej chwili wynosi 1,5 proc. W efekcie realny średnioroczny wzrost wynagrodzeń jest mniejszy niż jeszcze rok temu, kiedy mieliśmy w Polsce deflację, a wynagrodzenia rosły na poziomie 4 proc. - dodaje Andrzej Kubisiak.
Z danych zebranych przez GUS w najnowszych Biuletynie Statystycznym wynika, że podwyżki są, i owszem, ale w konkretnych branżach. Na ten moment największymi beneficjentami są osoby zatrudnione w górnictwie, gdzie pensje skoczyły o 21 proc., a średnie wynagrodzenie wyniosło w czerwcu 8000 zł brutto.
Dobrze sytuacja wygląda również w handlu, gdzie średnie wynagrodzenie rosło od spadku w 2013 r. i obecnie wynosi 4193 zł brutto.
Pensje o ok. 10 proc. skoczyły też w budownictwie specjalistycznym czy energetyce. W większości branż wzrost pozostał jednak na poziomie kilku procent.
Polski rynek pracy czekają w najbliższym czasie dwa ważne wydarzenia. Przede wszystkim z dniem 1 października w życie wchodzi ustawa obniżająca wiek emerytalny. Szacuje się, że prawo do świadczenia tylko do końca roku nabędzie ok. 330 tys. osób. W 2018 r. ich liczba wzrośnie do ponad 450 tys. Wystarczy, że co drugi uprawniony skorzysta z tej możliwości, a z rynku ubędzie ponad 220 tys. pracowników, których nie ma kim zastąpić.
Od stycznia 2018 r. pensja minimalna wyniesie 2080 zł brutto miesięcznie, a minimalna stawka godzinowa na umowie zlecenia 13,50 zł brutto.
Dodatkowo pracownicy ze wschodu czują, że ich pozycja negocjacyjna rośnie, ponieważ dla wielu pracodawców są jedyną alternatywą. Z badania przeprowadzonego przez Upper Job, wynika, że w ostatnim czasie nastąpił skok ich oczekiwań płacowych - średnio o 15-30 proc. To efekt rozpoczęcia prac sezonowych oraz liberalizacji obowiązku wizowego w UE dla obywateli Ukrainy od 11 czerwca.
- Z przebadanych profesji wynika, że najbardziej wzrosły oczekiwania płacowe pracowników fizycznych. Jeszcze w maju za godzinę pracy otrzymywali 9 zł netto. Teraz 12 zł (wzrost o 33 proc.). Stawka murarza wynosiła w maju 20 zł netto/godzinę, teraz 25 zł (wzrost o 25 proc.). Tynkarz w maju zarabiał 25 zł netto/godzinę, obecnie 30 zł (wzrost o 20 proc.). Najmniej, o 17 proc.,wzrosły oczekiwania płacowe kucharzy. W maju zarabiali oni 12 a obecnie 14 zł/godzinę - czytamy w komunikacie Upper Job.
Dodatkowo Polacy dobrze postrzegają obecną sytuację gospodarczą nie tylko państwa, ale również firm, w których są zatrudnieni. Można się zatem spodziewać, że ich oczekiwania płacowe wciąż będą rosły.