Zacznijmy od wiadomości, które nie poprawią nikomu humoru. O ile kodeks pracy reguluje najniższe temperatury, w których możemy pracować (18 stopni Celsjusza w pomieszczeniach biurowych i takich, w których wykonywana jest lekka praca fizyczna), to nie wyznacza maksymalnych.
Są oczywiście pewne rekomendacje, które sugerują, że najefektywniejsi jesteśmy, kiedy temperatura w pomieszczeniu utrzymuje się między 18 a 22 stopniami Celsjusza, jednak to tylko sugestie, a nie obowiązek.
Prawo nakazuje za to, aby pracodawca zadbał o wymianę powietrza oraz zabezpieczył pomieszczenie przed niekorzystnymi warunkami cieplnymi i nasłonecznieniem. Co to oznacza w praktyce? Na przykład otwarte okno i żaluzje.
W przypadku młodocianych pracowników, czyli osób między 16 a 18 rokiem życia, kodeks pracy jest już nieco konkretniejszy. Nie wolno im pracować w pomieszczeniach, gdzie temperatura przekracza 30 stopni Celsjusza, a wilgotność powietrza jest wyższa niż 65 proc.
Jeżeli temperatura w pomieszczeniach nie przekracza 28 stopni, to pracodawca nie musi zapewnić nam zimnych napojów. Jeżeli jednak słupek termometru pokazałby 29 stopni, to należy nam się z tego tytułu co najmniej szklanka chłodnej wody.
Osobom pracującym na otwartej przestrzeni napoje przysługują przy temperaturze 25 stopni Celsjusza. Ważne, żeby były dostępne właściwie bez ograniczeń podczas całej zmiany. Muszą być również wzbogacone o sole mineralne i witaminy.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przypomina, że nierespektowanie przez pracodawcę tego obowiązku stanowi wykroczenie zagrożone karą grzywny od 1 do 30 tys. złotych.
Dodatkowo przy pracach fizycznych, kiedy nie ma dostępu do bieżącej wody, to poza napojami do picia, pracownikowi przysługuje co najmniej 90 litrów wody dziennie, żeby mógł się umyć.
Pracodawca nie ma obowiązku udzielić nam wolnego dnia, nawet, jeżeli w firmie panuje nieznośny upał. Może za to wprowadzić dodatkowe przerwy albo puścić nas wcześniej do domu. Decyzja zależy jednak tylko i wyłącznie od jego dobrej woli.