Ryanair zmaga się z potężnym problemem wizerunkowym po tym, jak ogłosił plan odwołania nawet 50 lotów dziennie. Do końca października łącznie anulować ma być około 2 tysiące lotów, co dotknie 315 tys. pasażerów.
Jako przyczynę Ryanair podał „bałagan” w harmonogramie urlopów dla członków załóg samolotów. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że przewoźnikowi brakuje pilotów, którzy ze względu na złe warunki pracy odchodzą do konkurencji, m.in. Norwegian.
Ryanair zaproponował wobec tego kapitanom nieopodatkowany bonus w wysokości 12 tys. euro, jeśli zgodzą się na pracę w dni wolne. By dostać bonus, piloci muszą spełnić sześć warunków, m.in. wylatane 800 godzin w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
Oferta ma zniwelować problem niedoboru załóg. Przedstawiciele ekonomicznego przewoźnika poinformowali pilotów, że jeśli odrzucą ofertę, odwołana może być jeszcze większa liczba lotów.
Czytaj też: Co z lotniskiem w Modlinie? Impas trwa. Nie będzie 60 mln zł na niezbędne inwestycje
Jak informuje „The Guardian”, załogi nie przyjmą proponowanych im bonusów. - Piloci sprawdzili swoje dzienniki pokładowe, wielu z nich nigdy nie wylatało 800 godzin lotu w ciągu 12 miesięcy – mówi jeden z pilotów.
Załogi dodają, że oferta jest niejasna. Nie precyzuje, ile dni wolnych należałoby przepracować, by uzyskać nagrodę. Nie wiadomo też, czy przewoźnik przydzieli wszystkim wystarczającą liczbę dni do uzyskania bonusu.
Do twardej postawy załóg Ryanair namówili piloci innych linii lotniczych, którzy obawiają się dalszego obniżania warunków pracy. Irlandzki przewoźnik stał się ostatnio symbolem upadku elitarności zawodu pilota samolotu pasażerskiego. Jeden z byłych polskich pilotów Ryanaira podkreślał, że pracują bez umowy o pracę, w rozmowie z wp.pl porównywał pracę u irlandzkiego przewoźnika do zajęcia w dyskoncie.
+++