W piątek Transport for London, który zajmuje się regulacjami w zakresie przewozów w stolicy Wielkiej Brytanii, poinformował, że nie przedłuży Uberowi licencji na działalność.
Zdaniem TfL Uber nie spełnia obecnie wymogów koniecznych do przedłużenia licencji. Przedstawiciele urzędu argumentują, że odpowiedzialność korporacyjna firmy stoi na niskim poziomie, co nie gwarantuje dostatecznego bezpieczeństwa podróżujących.
Uberowi zarzuca się m.in. nasilenie korków w Londynie, brak raportów o napaściach na tle seksualnym, błędy w weryfikacji kierowców oraz wzrost liczby kolizji.
Zablokowanie Ubera w stolicy Wielkiej Brytanii byłoby ciosem dla samej firmy, ale i dla 40 tys. kierowców, którzy świadczą usługi dla 3,5 mln użytkowników aplikacji w mieście.
Teraz amerykańska firma ma 21 dni na odwołanie się od decyzji TfL. I oczywiście z tej możliwości skorzysta. Tom Elvidge, dyrektor Ubera w Londynie podkreśla, że jest gotów podjąć wszelkie kroki, które pozwolą na kontynuowanie działalności Ubera w Londynie.
Chcielibyśmy wiedzieć, co możemy zrobić i usiąść razem do rozmów, aby wszystko naprawić
- podkreślił Elvidge w rozmowie z dziennikiem Sunday Times.
Głos w sprawie zabrał również nowy CEO Ubera Dara Khosrowshahi, który na tym stanowisku zastąpił niedawno założyciela firmy Travisa Kalanicka.
Drogi Londynie: jesteśmy dalecy od doskonałości, ale mamy 40 tys. licencjonowanych kierowców, a 3,5 mln Londyńczyków liczy na nas [...]
- napisał Khosrowshahi na swoim profilu w serwisie Twitter.
Jednocześnie firma postanowiła poprosić o pomoc internautów. W serwisie Change.org uruchomiona została petycja "Save Your Uber in Londyn" (ang. Uratuj swojego Ubera w Londynie), pod którą podpisało się ponad 600 tys. osób. Duże zainteresowanie petycją wynika z faktu, że użytkownicy Ubera są o niej informowani za pośrednictwem aplikacji.
Burmistrz Londynu odpowiada
Na petycję bardzo szybko zareagował burmistrz Londynu Sadiq Khan, który jest zresztą jej adresatem. Khan podkreślił, że zgadza się ze stanowiskiem Transport for London, a wszystkie firmy, które działają w mieście, muszą przestrzegać wysokich standardów.
Współczuję kierowcom i klientom Ubera, którzy czują się dotknięci tą decyzją, ale ich gniew powinien zostać wymierzony w Ubera
Uber musi więc przygotować się na trudną prawną batalię o Londyn. Co gorsza, to nie jedyne miejsce, w którym firmie pali się dziś grunt pod nogami. W ostatnim czasie firma miała poważne kłopoty m.in. w Bułgarii, Danii i na Węgrzech, skąd ostatecznie musiała się wycofać. Niejasna wydaje się być również przyszłość Ubera w Polsce, a to za sprawą nowych przepisów, nad którymi pracuje Ministerstwo Infrastruktury.