Polska Grupa Energetyczna o zakończeniu transakcji poinformowała w komunikacie dla inwestorów. Ale o planach przejęcia było wiadomo już od kilku miesięcy. Najpierw trwały jednak rozmowy między firmami, PGE musiała też zdobyć zgodę UOKiK – urząd miał zastrzeżenia, obawiał się ograniczenia konkurencji. PGE wybrnęła z sytuacji deklarując, że energia elektryczna z przejmowanej elektrowni w Rybniku będzie trafiać na Towarową Giełdę Energii przez najbliższych kilka lat.
Ostatecznie wartość transakcji wyniosła około 4,27 mld zł – wcześniej pojawiała się kwota 4,5 mld zł. To ogromna suma, jedna z największych takich transakcji w Europie w ostatnich latach. Wystarczy wspomnieć, że po trzech kwartałach tego roku PGE miała niespełna 3 mld zł zysku netto.
Między innymi po to, żeby zebrać środki na to przejęcie (a to nie jedyne plany inwestycyjne spółki na najbliższy czas), PGE zdecydowała w maju tego roku, że przez trzy lata nie będzie wypłacać inwestorom dywidendy. To spowodowało wtedy tąpnięcie kursu giełdowej spółki.
Dziś też jest na minusie, ale poniedziałek jest ogólnie dniem spadków na rynkach, nie tylko na warszawskiej giełdzie. W ciągu ostatnich 12 miesięcy akcje PGE są na 22-plusie, a od początku tego roku zyskały ponad 12 proc.
Notowania PGE, wykres roczny źródło: stooq.pl
Polska Grupa Energetyczna to spółka kontrolowana przez Skarb Państwa (który ma ponad 57 proc. udziałów). Przejęcie aktywów od EDF jest kolejną odsłoną repolonizacji, tym razem w branży energetycznej.
Chodzi o osiem dużych elektrociepłowni (m.in. w Trójmieście, Krakowie, Wrocławiu) i jedną elektrownię (w Rybniku), a także prawie 400 km sieci ciepłowniczej. Grupa PGE ma teraz około 40 proc. udział w produkcji energii elektryczne w Polsce, a w dystrybucji jest to około 25 proc. Kilka dni temu, przy okazji podania wyników kwartalnych, prezes PGE mówił, że chce szybko zintegrować swój biznes z aktywami przejmowanymi od EDF, a do połowy grudnia przedstawi strategię dla ciepłownictwa.
+++
