Do Urzędu Regulacji Energetyki wpłynęły wnioski największych sprzedawców prądu o podwyżki taryf dla konsumentów. Wnioski złożyły PGE, Tauron i Energa, które pełnią funkcję tzw. sprzedawców z urzędu. URE potwierdził „Rzeczpospolitej”, że postępowanie w sprawie cen prądu jest w toku.
Przesłanką do podwyżek cen energii dla odbiorców indywidualnych mają być rosnące ceny węgla i certyfikatów emisji dwutlenku węgla. Sprzedawcy prądu spodziewają się przynajmniej 10-procentowych podwyżek cen podstawowego w energetyce surowca. Polska Grupa Górnicza, największy dostawca węgla na polskim rynku planuje w najbliższym czasie właśnie tego rzędu podwyżki cen w przetargach na sprzedaż węgla.
Urząd Regulacji Energetyki unika odpowiedzi, czy są przesłanki dla podwyżek cen. Miesiąc temu w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” prezes URE Maciej Bando wskazywał na brak istotnych zmian w cenach hurtowych energii. Ceny energii w hurcie w ostatnim czasie (ok. 155,9 zł/MWh) były wciąż znacząco niższe niż w II kwartale 2016 roku (181,1 zł/MWh. Wciąż niższe niż bywały są też ceny certyfikatów emisji CO2 – ostatnio kosztowały ok. 6,1 euro za tonę, podczas gdy w IV kwartale 2015 roku kosztowały już 8,4 euro/tona.
Z kolei ceny węgla, po ewentualnych podwyżkach, mają szansę zrównać się z cenami z końca 2015 roku. Mimo to, rosnące ceny surowca i niezbędnych uprawnień do emisji są nadal całkiem przyzwoitym powodem do wzrostu cen. Polska energetyka wciąż uzależniona jest głównie od elektrowni węglowych.
Ewentualne wzrosty cen węgla przełożą się nie tylko na podwyżki cen prądu. Z takiej okazji do podniesienia cen nie zrezygnują również dostawcy ciepła. Co prawda nie powinni mieć oni problemu z dotrwaniem do końca zimy (z uwagi na zgromadzone zapasy węgla), ale już na wiosnę i na kolejny sezon grzewczy z pewnością będą chcieli podnieść ceny za ogrzewanie i ciepłą wodę w kranie.