Krzysztof Tchórzewski, minister energii, na konferencji prasowej w czwartek stwierdził, że jest postęp w sprawie prac nad elektrownią jądrową, która miałaby powstać w Polsce. Istnieje szansa na to, że jeszcze w marcu rząd da inwestycji zielone światło.
Minister przypomniał, że szacowany koszt budowy na 70-75 mld zł.
Nadal uważam, iż nasze możliwości są na tyle spore, że jesteśmy w stanie temu podołać.
- stwierdził cytowany przez IBS News.
Rząd miałby odgrywać kluczową rolę w projekcie poprzez "wybranie odpowiedniej konstrukcji finansowej". Minister zastrzegł jednocześnie, że "jeśli będzie decyzja o potrzebie zaangażowania się państwa w ten projekt, to wtedy decyzje będą podejmowane na Radzie Ministrów".
I tym razem szef resortu energii nie przesądził czy ewentualna budowa elektrowni będzie finansowana przez budżet, państwowe spółki lub też w jeszcze innej formie. Taka niepewność negatywnie odbija się na kursach akcji niektórych wielkich państwowych spółek na giełdzie. We wtorek np. po sugestii ws. dywidend kontrolowanych przez państwo firm energetycznych, rynek zareagował nieco nerwowo (inwestorzy mogli dość do wniosku, że to zatrzymane dywidendy mogą pójść właśnie na budowę atomówki). Akcje PGE, największego polskiego koncernu energetycznego potaniały wtedy na GPW nawet o ok. 4 proc. Nieznacznie mniej straciły też Enea, Tauron i Energa.
Inwestorzy mają też w pamięci, że podczas rozmowy z dziennikarzami RMF FM w zeszłym roku minister Tchórzewski deklarował, że budowa elektrowni byłaby zbytnim obciążeniem dla budżetu. Inwestycja miałby mieć charakter czysto biznesowy, a pieniądze wyłożyć miałby inwestor – którym w tym przypadku mógłby być PGE.
Z kolei na początku lutego tego roku okazało się, że projekt budowy analizuje też PKN Orlen. Przyznał to w rozmowie z agencją Reutera ówczesny wiceprezes spółki Mirosław Kochalski. I także ta deklaracja zaniepokoiła rynek - akcje paliwowego giganta spadły o 4,4 proc.
Program Polskiej Energetyki Jądrowej został przyjęty w roku 2014. Pierwotny harmonogram zakładał wybór lokalizacji do końca 2016 roku, rozpoczęcie budowy pierwszego bloku do 2019 roku, uruchomienie do 2024 roku. W Polsce miałyby być zbudowane trzy bloki o mocy około 10 gigawatów.
W styczniu tego roku minister Tchórzewski podkreślał ekonomiczny sens inwestycji: koszty wytwarzania energii w krajowej elektrowni jądrowej mają być niższe od kosztów wytwarzania w nowych blokach węglowych.
Czytaj też: Tesla, Volkswagen, Apple, Samsung - wyścig po nowe kluczowe surowce zaczął się na dobre. To dopiero początek
***