Zegary najpierw się spóźniały, potem zaczęły się spieszyć. Sytuacja wreszcie wraca do normy

Robert Kędzierski
Niektóre zegary elektroniczne na początku marca zaczęły się spóźniać. Przez konflikt pomiędzy Kosowem a Serbią "zgubiły" siedem minut. W ostatnich dniach zaczęły nadrabiać tę stratę. Sytuacja wraca do normy.

Niewielkie zawirowanie w europejskiej sieci energetycznej, które było przyczyną problemów z niektórymi rodzajami zegarów, zostało już zlikwidowane. Udało się bowiem "naprawić" problem niezrównoważenia sieci, jaki pojawił się na skutek konfliktu i wzajemnych oskarżeń pomiędzy Kosowem a Serbią.

Jak już pisaliśmy nieprawidłowe rozliczenie energii elektrycznej pomiędzy krajami doprowadziło do "zniknięcia" energii elektrycznej o wartości trzech milionów euro. Ta niewielka w skali całej Europy kwota wystarczyła, by w gniazdkach spadła częstotliwość prądu. Przez kilka tygodni wynosiła ona 49,996 Hz zamiast 50 Hz. To sprawiło, że niektóre zegary np. te wbudowane w kuchenki mikrofalowe zaczęły się spóźniać. 

Czytaj też: Naprawdę wielkie złoża ropy odkryte zupełnie niespodziewanie

Jak informuje ENTSO-E, organizacja zrzeszająca europejskich dystrybutorów energii elektrycznej, stratę zaczęto rekompensować podnosząc częstotliwość do 50.01 Hz. Po kilkunastu dniach sprawiło to, że zegary wróciły do normy - dziś powinny wskazywać już normalny czas.

Konflikt pomiędzy Kosowem a Serbią dotyczy sieci energetycznej - oba kraje przedstawiają różne stanowiska dotyczące części infrastruktury. A ponieważ bałkańska sieć jest połączona i zsynchronizowana z resztą Europy, niedobór energii w tym regionie odbija się na wszystkich krajach. 

Niestety podobne sytuacje mogą powtórzyć się w przyszłości. Serbia i Kosowo muszą zawrzeć porozumienie. Najpierw problem trzeba załatwić politycznie, dopiero potem technologicznie.

-  stwierdziła Claire Camus, rzeczniczka ENTSO-E cytowana przez "Guardiana".

***

Niedziele handlowe 2018 - w te dni sklepy będą zamknięte

Źródło: Reuters

Więcej o: