Afera Get Back. Windykator dostanie pomoc od głównego właściciela. 100 milionów złotych na pewno się przyda

Rafał Hirsch
Pogrążona w finansowych kłopotach firma GetBack będzie miała szansę stanąć na nogi. Spółka zawarła umowę ze swoim największym akcjonariuszem, który wspomoże ją pożyczką w wysokości 100 milionów złotych.

Get Back to windykator długów, który sam narobił sobie takich długów, że prawie przez nie zbankrutował. Sprawa jest głośna, bo jego wierzycielami jest kilka tysięcy osób fizycznych, które pożyczyły mu łącznie ponad 2 miliardów złotych. W ostatnich tygodniach pojawiły się poważne obawy o to, czy Get Back pospłaca wierzycieli. Gdyby to się nie udało, wtedy mielibyśmy jedną z większych afer finansowych w kraju.

Ale rośnie szansa na to, że najgorszego scenariusza uda się uniknąć. 100 milionów to akurat tyle pieniędzy, żeby pospłacać wszystkie zaległości wobec wierzycieli. Get Back w ostatnich tygodniach pomimo upływu terminu nie spłacił obligacji w wysokości 88 milionów złotych.  

Umowę zakładającą udzielenie pożyczki Get Back podpisał ze swoim największym akcjonariuszem – funduszem Abris Capital. Pożyczka jest na dwa lata, chociaż Get Back będzie mógł ją spłacić wcześniej. A jeśli zdecyduje się na podniesienie kapitału poprzez emisję nowych akcji, wtedy Abris będzie mógł dostać część nowych akcji nie płacąc za nie – rozliczenie nastąpi wtedy poprzez potrącenie części pożyczki.

ZOBACZ TEŻ: Getback "przemówił", były prezes chce wrócić. Lakoniczny komunikat o długu niewiele jednak wyjaśnia

Sam fakt umowy z Abrisem jest z pewnością czymś pozytywnym i dla Get Back i dla posiadaczy jego obligacji, ale na pewno nie oznacza to końca kłopotów windykatora. Komunikat o pożyczce jest dość długi, zawiły i obfituje we fragmenty dość zagadkowe. Na przykład: Get Back podaje, że wniosek o uruchomienie pożyczki może być złożony od dnia przekazania przez spółkę pisma potwierdzającego pozytywny wynik badania due dilligence spółki.

Po pierwsze nie wiadomo czy takie badania już trwa, kiedy się zakończy, czy może już się zakończyło i mowa tu tylko formalności. Po drugie sam fakt badania spółki przez jej głównego właściciela jest dziwny. Największy akcjonariusz powinien mieć pełną kontrolę nad swoją spółką na bieżąco. Jeśli zamierza przeprowadzać jej badanie, to wygląda to tak, jakby sam nie wiedział w jakiej jest ona kondycji.

Sytuacja wokół Get Back nadal więc nie jest normalna. Ale przynajmniej ci, wobec których spółka spóźnia się ze spłatą swoich długów mogą mieć nadzieję, że w końcu doczekają się swoich pieniędzy. Pod warunkiem, że Get Back w między czasie nie zbankrutuje. 

ZOBACZ TEŻ: Afera GetBack. Coraz więcej wątpliwości. KNF sprawdza, czy spółka zatajała ważne informacje

Więcej o: