Poważne media – np. Reuters - coraz częściej mówią już o wojnie handlowej pomiędzy USA i Chinami, choć tak naprawdę znakomita większość ceł zapowiedzianych przez Amerykanów i później Chińczyków jeszcze nie jest pobieranych. Wojna na słowa jednak szybko eskaluje.
W poniedziałek wieczorem Donald Trump zagroził Chinom wprowadzeniem dodatkowych 10-proc. ceł na kolejne towary chińskie wartości 200 mld dol. W opublikowanym komunikacie Trump poinformował, że polecił sporządzenie listy dodatkowych produktów z Państwa Środka, które podlegałyby nowym opłatom.
Podkreślił przy tym, że zdecydował się na to posunięcie w odpowiedzi na decyzję Pekinu dotyczącą podniesienia od 6 lipca taryf celnych na amerykańskie towary rolne i samochody wartości 34 mld dolarów.
Czytaj więcej: Europa odpowiada Trumpowi. Wprowadza cła na kilkaset produktów. To odwet za "nielegalne decyzje"
Ruch Chin był z kolei sprowokowany zapowiedzią Donalda Trumpa z piątku o wprowadzeniu ceł na chińskie towary o wartości 50 mld dol. Ich listę Amerykanie podzieli na dwie grupy – o wartości 34 mld dol. i 16 mld dol. Cła na towary z drugiej grupy miały zostać nałożone na wypadek odwetu Chin.
Te nie boją się go i od razu ogłosiły działania odwetowe. Trump wykonał więc kolejny krok w poniedziałek – zapowiadając wspomniane 10-proc. cła na towary o wartości 200 mld dol.
- Donald Trump pokazał, że nie boi się licytacji i zapowiedział już prace nad kolejnymi cłami, nawet o wartości 400 mld dolarów! Takie astronomiczne kwoty to z jednej strony prowadzenie rozgrywki w stylu amerykańskiego prezydenta, ale również wykorzystanie faktu, że Chiny po prostu nie będą mieć już czego okładać następnymi cłami (import z Chin do USA w ubiegłym roku wyniósł 505 mld dolarów, zaś eksport do Chin jedynie 130 mld dolarów) – napisał w komentarzu we wtorek dr Przemysław Kwiecień, analityk XTB.
Czytaj więcej: U.S. Space Force – Amerykańskie Siły Kosmiczne. To nie żart. Trump chce, by powstał nowy rodzaj sił zbrojnych do walki w kosmosie.
Panika w Azji, słabnie złoty
Rynki mocno niepokoją się ostatnim posunięciami Waszyngtonu i Pekinu. Na chińskiej giełdzie widać było oznaki paniki – główny indeks w Szanghaju stracił niemal 3,8 proc.
W Europie, we wtorek spadają praktycznie wszystkie główne indeksy. Nasz WIG20 tuż przed godziną 14.00 tracił ponad 1,3 proc. i był najniżej od ponad roku.
Notowania indeksu WIG20 Investing.com
Jeszcze słabiej radził sobie niemiecki DAX. Tamtejsza giełda przed 14.00 traciła 1,6 proc.
Napięta sytuacja nie pomaga złotemu, który tracił praktycznie wobec wszystkich głównych walut. Najbardziej wobec dolara, nieco mniej wobec franka, najmniej wobec euro.
Za franka trzeba było wczesnym popołudniem zapłacić siedem groszy więcej niż w czwartek, 14 czerwca.
Notowania franka Investing.com
Dolar kosztował natomiast wczesnym popołudniem we wtorek niecałe 3,74 grosze – około 12 groszy więcej niż w czwartek.
Notowania dolara Investing.com
Co będzie dalej?
- Widać wyraźnie, że Trump przyjął strategię „siłową” - pytanie tylko, czy ta licytacja na cła nie jest błędnym kołem - napisał w komentarzu we wtorek Marek Rogalski z DM BOŚ.
Podkreśla, że strona chińska już zapowiedziała, że jeżeli Biały Dom zamierza licytować się na cła, to wszelkie dotychczasowe ustalenia po obu stronach idą do kosza, a Pekin nie zamierza siedzieć biernie.
- Czy w takiej atmosferze możliwy jest jeszcze scenariusz w którym obie strony ponownie zasiadają do stołu negocjacji? Ostatnie rozmowy zostały w pewnym sensie zainicjowane przez Amerykanów, a Chińczycy chętnie podjęli temat. Najwidoczniej Trump wołałby, aby taka inicjatywa wyszła z drugiej strony, co jednocześnie pokazywałoby jej słabość w tej rozgrywce. Tyle, że Chiny to zbyt mocny i sprytny gracz – spekuluje analityk z DM BOŚ.
I dalej komentuje, że choć na rynkach jest dość nerwowo, to nadmiernej paniki nie widać. - Rynki zdają się nadal nie do końca wierzyć w to, że Trump przyjął strategię „na zderzaka” wobec Chin. Dobrze, że na razie jest cisza w temacie relacji handlowych z Kanadą, czy też Unią Europejską – dodaje.