Mieszkańcy Berlina mają dość. Miasto może zakazać kupna domów i mieszkań cudzoziemcom

W Berlinie coraz powszechniejsze są obawy o wzrost czynszów mieszkaniowych i komercyjnych. W dodatku cena zakupu domu czy mieszkania przekracza już możliwości wielu rodzin. Senat berliński w odpowiedzi na te problemy rozważa wzięcie przykładu z Nowej Zelandii i wprowadzenie zakazu zakupu nieruchomości w mieście przez obcokrajowców.

Statystyki są nieubłagane i wskazują, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat ceny nieruchomości w niemieckiej stolicy podwoiły się. W ślad za nimi rosną też czynsze w wynajmowanych lokalach. I to pomimo, że m. in. ich wzrost jest już teoretycznie ograniczony według prawa do 10 proc. rocznie.

Najemcy długoterminowi w Berlinie są w związku z tym zmuszani do ucieczki poza stolicę, a sprawa podwyżek stała się jedną z najgorętszych kwestii w Berlinie, pociągającą za sobą regularne protesty.

Aby tym zjawiskom przeciwdziałać, Michael Müller, burmistrz Berlina wskazał, że miasto rozważa wdrożenie drastycznego kroku podjętego niedawno przez władze Nowej Zelandii, czyli wprowadzenia zakazu sprzedaży domów nierezydentom.

W Nowej Zelandii kryzys mieszkaniowy związany ze wzrostem cen zmusił setki osób do zamieszkania w namiotach i garażach. W odpowiedzi tamtejszy rząd zakazał sprzedaży istniejących domów zagranicznym nabywcom. Zakaz ten dotyczy wszystkich narodowości, z wyjątkiem kupujących z Singapuru i Australii.

Władze Nowej Zelandii uważają, że ceny nowozelandzkich domów i gospodarstw powinny zostać ustalone przez kupujących z tego kraju, a nie z zagranicy. Ceny nieruchomości w największym mieście kraju, Auckland,  wzrosły o prawie 80 proc. w ciągu ostatnich pięciu lat. Faktycznie do wzrostu cen w znacznym stopniu mogli przyczynić się cudzoziemcy, ponieważ Nowa Zelandia i jej rynek nieruchomości jest celem dla inwestorów m.in. Chin i Australii, jako kraj mający doskonałą reputację  wśród światowych bogaczy. 

Czytaj więcej: Mieszkania będą jeszcze droższe. Budimex prognozuje: wzrost cen "przybierze na sile"

Zakaz sprzedaży mieszkań? To nie będzie takie proste

Gdyby wprowadzono ograniczenie zakupu nieruchomości w Berlinie przez cudzoziemców, podlegałoby ono jednak dużym ograniczeniom z powodu przynależności do Unii Europejskiej - prawo europejskie zakazuje dyskryminacji obywateli UE, ze względu na kraj pochodzenia.

Dodatkowym problemem jest to, że system nieruchomości w Niemczech nie wykorzystuje centralnego rejestru nieruchomości, co oznacza, że stosunkowo trudno jest ustalić faktycznego właściciela nieruchomości. Berlińczycy obawiają się także wzrostu zakupów nieruchomości przez podstawionych Niemców na rzecz innych osób .

Nie zmieni się także fakt, że inwestorzy amerykańscy, izraelscy i rosyjscy, wywierając znaczący wpływ na rynek nieruchomości, nadal będą potencjalnie wpływać na dużą część zagranicznego kapitału inwestycyjnego, lokującego znaczne zasoby finansowe w rynku nieruchomości. Zwłaszcza przy obecnych rekordowo niskich stopach procentowych na świecie.

Czytaj więcej: Szef Dom Development: To jest wyścig. Ceny działek budowlanych w Polsce są nierealistycznie wysokie

Mała podaż mieszkań

Reiner Braun, niezależny konsultant nauk społecznych twierdzi, że główną przyczyną wzrostu czynszów i cen nieruchomości nie są zagraniczni nabywcy, ale brak podaży nieruchomości w mieście, które każdego roku przyjmuje 40 000 nowych mieszkańców.  Według niego, drogą do rozwiązania problemu, jest wyeliminowanie niedoboru mieszkań w Berlinie poprzez budowę 25 000 nowych domów rocznie zamiast 15 000 budowanych obecnie.

Jacek Walkiewicz: Widzę szanse w problemach, a wcześniej widziałem problemy w szansach [NEXT TIME]

Więcej o: