Rząd forsuje program "Czyste Powietrze". Uderzy w górników? Kowalczyk: Chcemy wspierać węgiel [WYWIAD]

Branża górnicza nie ma powodów do obaw - mówi minister środowiska w rozmowie z Łukaszem Kijkiem, redaktorem naczelnym next.gazeta.pl. Henryk Kowalczyk uspokaja, że program "Czyste Powietrze" nie wyeliminuje węgla z polskiej gospodarki.

Łukasz Kijek: Na Forum Ekonomicznym w Krynicy słyszałem kilkukrotnie w kuluarach, że stało się to forum rządowe i przestało tu przyjeżdżać wielu małych i średnich przedsiębiorców. Jest natomiast ogromna reprezentacja polityków i spółek skarbu państwa.

Henryk Kowalczyk: To nie są targi branżowe, gdzie przyjeżdża wielu małych i średnich przedsiębiorców ze swoimi stoiskami. Możemy tu spotkać raczej przedstawicieli stowarzyszeń gospodarczych.

Czy nie stało się to forum PiS-u?

Absolutnie nie. To znaczy, że jak trzy lata temu był rząd PO-PSL, to wówczas było ich forum?

Odwrócił pan moje pytanie bez odpowiedzi. Pytam o to, co jest tu i teraz, a nie o przeszłość.

To jest forum, na którym środowiska gospodarcze mają możliwość skorzystać z obecności polityków różnych opcji, w tym także ministrów - na przykład podczas bezpośrednich rozmów. Na tak małej powierzchni można się zetknąć z przedsiębiorcami oraz zrzeszeniami gospodarczymi. To jest bardzo dobre, bo na co dzień każdy jest zajęty swoją pracą i być może trudniej byłoby o kontakt. Co kilka minut mamy tutaj możliwość swobodnych dyskusji podczas paneli czy na deptaku, więc jest to forum, które spełnia swoją funkcję. Chciałbym podkreślić raz jeszcze, że nie są to targi branżowe.

Premier zapowiedział termomodernizację za 100 miliardów złotych przez 10 lat. Związkowcy z branży górniczej już podsumowali program "Czyste Powietrze", że ma on na celu pozbyć się węgla z polskiej gospodarki. Chcecie pozbyć się węgla?

Widzę, że pan redaktor nawet w dobrym programie próbuje znaleźć rzekomą złą stronę, a to zupełnie nieprawda.

Takie obawy w liście do premiera przedstawili związkowcy.

Mówili, bo być może nie znali szczegółów programu. Myśleli, że absolutnie nie będzie można instalować pieców węglowych, natomiast ja mogę powiedzieć jasno, że taka możliwość jest. Warunkiem jest to, by były to nowoczesne, ekologiczne piece piątej generacji. Oczywiście ten piec jest droższy, ale my chcemy pomóc w jego zakupie. Nie ma żadnej obawy, że branża górnicza może stracić na tym programie.

Czyli węgiel będzie nadal stosowany do ogrzewania domów. To tzw. brudne paliwo, gdzie tutaj jest czyste powietrze?

Zanieczyszczenie powietrza jest spowodowane spalaniem złej jakości paliw w przestarzałych piecach. Domowe piece piątej generacji nie emitują tylu zanieczyszczeń. Program "Czyste Powietrze" ma na celu poprawić znacząco jakość powietrza w Polsce. W programie oprócz tego, że proponujemy zmienić źródło ogrzewania na czyste, to jeszcze chcemy przeprowadzić termomodernizację, żeby na ogrzewanie zużywać mniej energii, wobec tego to będzie energooszczędne i tańsze.

Opozycja mówi, że to jest odgrzewany kotlet, że to było robione przez lata. Czy przepakowaliście stare pomysły w nowe pudełko?

Opozycja chyba nie wie, co mówi. Ja wiem, że może żałować, że tego nie wprowadziła. Nigdy nie było form termomodernizacji domów jednorodzinnych w tak kompleksowym rozwiązaniu. Była termomodernizacja budynków użyteczności publicznej oraz niektórych elementów budownictwa wielorodzinnego, chociaż niektóre były pominięte. O tej drugiej sprawie też pomyślimy, ale w przyszłości. Była pomoc na wymianę pieca z urzędów marszałkowskich, co czasem kończyło się różnie, bo to wpędziło w pułapkę danego właściciela domu: wymienił bowiem tylko źródło ogrzewania, ale nie przeprowadził termomodernizacji. A program "Czyste Powietrze" jest kompleksowy. Takiego programu dotąd nie było.

Premier chce zachęcać także do segregowania śmieci, co oznacza, że ci, którzy nie segregują odpadów, zapłacą cztery razy więcej. Dlaczego aż czterokrotnie wyższa opłata?

Według mnie czterokrotnie niższa za segregowane.

Nie wszyscy segregują odpady.

Ale to jest zachęta. Chodzi o to, żeby przekonać do segregowania odpadów. Czterokrotnie niższa stawka jest kusząca. Teraz jest stosowana dwukrotnie niższa, więc można powiedzieć, że jeszcze o połowę powinny spaść ceny za odbiór śmieci segregowanych.

Według mnie to nierealne założenie, bo jest ono prawdziwe tylko pod warunkiem, że sto procent Polaków będzie segregować odpady.

Dla każdego, kto będzie segregował, to już będzie obniżka. A jeśli ktoś nie segreguje, to nie będzie miał niższej ceny. Jestem jednak przekonany, że jak popatrzy na sąsiada, który segreguje i płaci mniej, to również postanowi segregować odpady.

Idealistyczne jest to założenie. Jak mają segregować odpady mieszkańcy w starych blokach, gdzie są zsypy śmieci, a pojemniki na papier, metal i szkło są rzadkością? Skazujecie ich na wyższe ceny.

O zsypach trzeba po prostu zapomnieć, bo nie da się w takiej sytuacji segregować. Natomiast pojemniki do segregacji powinny zagwarantować gminy i to byłoby z korzyścią dla mieszkańców. Pomijając fakt, że przyczynią się dodatkowo do ochrony środowiska.

'Żelazna kurtyna' zniknęła, ale wschód i zachód dzieli coś nowego. Węglowa kurtyna

Więcej o: