Kiedy fotografka Rose Le Febvre i jej mąż kupili dom w Putney, zielonych przedmieściach położonych 10 km od Sydney, nikt nie chciał tam mieszkać. Nieruchomość, za którą w 1999 roku zapłacili 365 tys. dolarów australijskich (w przeliczeniu 970 tys. złotych), w ubiegłym roku została wyceniona na 2 miliony dolarów. Średnia cena sprzedaży w Putney wynosi obecnie 2,4 miliona dolarów australijskich.
Czytaj więcej: Bańka na rynku nieruchomości? Sprawdzamy, czy warto jeszcze kupić mieszkanie na wynajem
Ceny domów w Australii dynamicznie rosną od końca lat 2000. Od 2009 r. w Sydney i Melbourne były to wzrosty odpowiednio o 105 proc. i 93,5 proc. W ciągu ostatnich 30 lat ceny nieruchomości wzrosły aż o 600 procent, znacznie przekraczając wzrost dochodów mieszkańców antypodów.
W efekcie wielu Australijczyków ma problem. 35 proc. właścicieli domów twierdzi, że mieszkają w nieruchomościach, na zakup których nie byłoby ich dzisiaj stać.
- Rynek nieruchomości jest dziś zasadniczo zepsuty – uważa ekspert ds. nieruchomości w Mozo, Steve Jovcevski. - Jeśli jedna trzecia Australijczyków praktycznie nie może dziś kupić dla siebie domu czy mieszkania, to jaka jest nadzieja dla ludzi, którzy dopiero za jakiś czas będą chcieli to zrobić? – zastanawia się ekspert.
Steve Jovcevski zauważa, że marzenie o posiadaniu własnego domu dla wielu Australijczyków jest już nie do zrealizowania. Szukają oni teraz alternatywnych rozwiązań, aby zabezpieczyć swoją finansową przyszłość, gdyż zdali sobie sprawę, że własna nieruchomość jest poza ich zasięgiem.
Czytaj więcej: Tanio już było? Analitycy Banku BGŻ BNP Paribas: Ceny mieszkań pójdą w górę!
Inna sprawa, że ci którzy na zakup zdecydowali się kilka lat temu są dziś prawdziwymi krezusami. A według statystyk, w latach 2011-2018 swój dom kupiło 40 proc. Australijczyków - 28 proc. zrobiło to w latach 2001-2010.
- Niektórzy ludzie zarobili 900 tys. dolarów, nie robiąc wiele poza spłatą kredytu hipotecznego - mówi Jovcevski. - Niektóre z tych osób w ciągu ostatnich kilku lat dzięki nieruchomościom stały się milionerami - dodaje.
Przyczyną dużego wzrostu cen mieszkań i gruntów w Australii były m. in. (tak jak i większości krajów obecnie) wyjątkowo tanie kredyty, po które bardzo chętnie sięgali nie tylko Australijczycy. Swoje zrobiły też mało restrykcyjne przepisy ich przyznawania.
W latach 1990 – 2018 stopy procentowe spadły z prawie 17 proc. do 1,5 proc. - to najniższy poziom od ponad 60 lat. Zanotowano eksplozję demograficzną – liczba Australijczyków skoczyła z 17 do ponad 25 milionów. Przeciętne zarobki wzrosły z 450 dol. do około 1200 dol. na tydzień (160 proc.).
Tydzień na Gazeta.pl. Tych materiałów nie możesz przegapić! SPRAWDŹ