NIK opublikował raport, z którego jasno wynika, że przewozy towarów niebezpiecznych odbywają się w Polsce bez właściwego nadzoru i kontroli. Zarówno ze strony resortu transportu, jak również władz wojewódzkich oraz innych organów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo obywateli.
Wypadek pojazdu przewożącego wiązki butli z wodorem. Miejscowość Szewce. Jedna osoba poniosła śmierć. fot. PSP
Towary niebezpieczne, to m.in. substancje łatwopalne, wybuchowe, żrące, trujące, jak również promieniotwórcze. Rocznie na polskich drogach przewozi się 150 mln ton takich towarów. Wśród nich są substancje, które w czasie wojen światowych służyły jako broń chemiczna, a dziś wykorzystywane są w gospodarce (np. fosgen czy chlor).
Jak zauważa NIK, ich przewóz odbywa się w zasadzie bez żadnego nadzoru. Nikt nie interesuje się tym, jakimi trasami kursują pojazdy. Często jeżdżą one po dość zatłoczonych arteriach komunikacyjnych. Mijają szkoły, przedszkola i centra handlowe.
Przez brak właściwej kontroli giną ludzie NIK
Polska jeszcze w 1975 roku ratyfikowała międzynarodowa umowę dot. przewozu towarów niebezpiecznych. Z danych NIK wynika, że tylko w latach 2012-2017 liczba jej naruszeń wzrosła dwukrotnie. Również Państwowa Straż Pożarna ponaddwukrotnie częściej musiała usuwać skutki zdarzeń drogowych z udziałem takich substancji.
Od zmiany przepisów w 2012 r., które miały poprawić bezpieczeństwo przewozów towarów niebezpiecznych, w zdarzeniach drogowych z tymi towarami odnotowano blisko 6 tys. ofiar, w tym 188 zabitych.
- wylicza NIK.
Czytaj też: NIK o kredytach we frankach: "Państwo pozwoliło bankom na zbyt wiele"
Mnóstwo uchybień
NIK zauważa, że pierwsze nieprawidłowości zaczynają się jeszcze na etapie przygotowania transportu w zakładach produkujących towary niebezpieczne.
W drogę wyruszały transporty nienależycie przygotowane, załadowane i oznakowane, w nieprawidłowo przystosowanych pojazdach. Niewłaściwe oznaczenia utrudniają lub uniemożliwiają służbom ratowniczym podjęcie odpowiednich działań, gdy liczy się każda minuta.
- czytamy w raporcie.
Dodatkowym problemem jest fakt, że w Polsce nie funkcjonuje dziś zintegrowany system bieżącego monitorowania ruchu, który pozwoliłby nadzorować w czasie rzeczywistym przewóz towarów niebezpiecznych.
W Polsce brakuje też właściwie przeszkolonych osób. Każda firma, która zajmuje się transportem towarów niebezpiecznych, jest zobowiązana do zatrudnienia doradcy ds. bezpieczeństwa. Na rynku jest 1600 takich doradców, ale 1/4 z nich uprawnienia zdobyła w Austrii. Powód? Nie potrafili zdać egzaminu organizowanego przez Transportowy Dozór Techniczny, czyli jedyny urząd uprawniony do wydawania świadectw.
Parkingi NIK
Kuleje również infrastruktura. Gdy transport towarów niebezpiecznych zagraża bezpieczeństwu, pojazd powinien być odprowadzony na specjalny parking awaryjny.
Jednak w 10 województwach w ogóle nie ma takich parkingów - co gorsza, także tam, gdzie ratownicy interweniowali najczęściej. W pozostałych - część takich parkingów wg Państwowej Straży Pożarnej nie spełnia wymagań.
Te wszystkie uchybienia niepokoją. Szczególnie w obliczu rosnącego zagrożenia atakami terrorystycznymi, do których mogą zostać wykorzystane takie towary.
Kto kontroluje przewóz towarów niebezpiecznych? NIK
Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę, że rosnąca liczba wypadków, to m.in. efekt wejścia w życie w styczniu 2012 roku ustawy o przewozie towarów niebezpiecznych, na mocy której nadzór nad tym przewozem przejął minister właściwy ds. transportu.
Nie wdrożył on rozwiązań organizacyjnych i procedur umożliwiających właściwy nadzór nad samym transportem i nad podmiotami go organizującymi. Nie była więc możliwa skuteczna eliminacja zagrożeń wynikających z przewozu towarów niebezpiecznych
- podkreśla NIK.
W 2012 roku na czele resortu transportu stał Sławomir Nowak (PO). Później nadzór nad transportem trafił do Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, którym kierowały kolejno Elżbieta Bieńkowska oraz Maria Wasiak . W rządzie Prawa i Sprawiedliwości za transport odpowiada minister infrastruktury i budownictwa - Andrzej Adamczyk.
Warto również zauważyć, że do 2012 roku do przeprowadzania kontroli nad przewozem towarów niebezpiecznych uprawnione były Państwowa Inspekcja Pracy, Transportowy Dozór Techniczny (TDT), PSP, Inspekcja Ochrony Środowiska i Państwowa Agencja Atomistyki. Na mocy nowych przepisów kontrole te może przeprowadzać jedynie Inspekcja Transportu Drogowego (ITD), która musi realizować szereg innych zadań.
O skali lekceważenia problemu przez kolejne rządy może też świadczyć fakt, że w latach 2012-2017 w resortowym Departamencie Transportu Drogowego sprawami przewozu towarów niebezpiecznych zajmowała się tylko jedna osoba.
Nadzór zawodzi również na poziomie lokalnym. NIK zauważa, że marszałkowie województw nierzetelnie nadzorowali podmioty prowadzące kursy dla kierowców przewożących towary niebezpieczne i dla doradców ds. bezpieczeństwa. Jako organy zarządzające ruchem drogowym na drogach wojewódzkich, nie nadzorowali także wyznaczenia i oznakowania tras pojazdów przewożących takich towary.
Z kolei wojewodowie, którzy sprawują nadzór nad zarządzaniem ruchem na drogach samorządowych, nie prowadzili analiz ryzyka związanego z uczestnictwem w ruchu pojazdów przewożących towary niebezpieczne.
Zdaniem NIK jedyną instytucją, która właściwie przygotowała się do przeciwdziałania zagrożeniom i usuwania ich skutków jest obecnie Państwowa Straż Pożarna.