Jeszcze dziś niższa izba rosyjskiego parlamentu zamierza głosować nad całością ustawy o reformie emerytalnej.
Tymczasem przed budynkiem Dumy Państwowej w centrum Moskwy demonstrowało kilkuset przeciwników podwyższania wieku emerytalnego. Podobne protesty odbywają się w Rosji od czasu oficjalnego ogłoszenia reformy tuż przed piłkarskimi mistrzostwami świata.
Przeciwko zmianom opowiadają się partie zasiadające w parlamencie, za wyjątkiem Jednej Rosji, oraz antyputinowska opozycja i organizacje społeczne. Jednak w ocenie ocenie ekspertów, demonstracje są zbyt mało liczne, bo zmienić decyzję rządzących.
Przeciwnicy reformy żądają przeprowadzenia referendum w tej sprawie, dymisji rządu i grożą wszczęciem procedury odwołania prezydenta.
Początkowo projekt reformy emerytalnej zakładał, że Rosjanki będą pracować nie do 60, ale do 63 roku życia, co doprowadziło do spadku poparcia dla prezydenta Władimira Putina.
Putin postanowił więc działać i na początku września ogłosił złagodzenie reformy. Nowy projekt wciąż zakłada jednak, że mężczyźni mają pracować do 65. roku życia.
Putin w telewizyjnym wystąpieniu przekonywał, że zmiany są konieczne, także dlatego, by zwiększyć wysokość emerytur i zapewnić gospodarce pracowników, których z powodów demograficznych (starzejące się społeczeństwo) powoli zaczyna brakować.