Prezydent Andrzej Duda zaczyna się irytować. Sejm ma w nosie jego obietnice dla frankowiczów

Andrzej Duda spotka się w przyszłym tygodniu w Sejmie z przewodniczącym podkomisji "frankowej" Tadeuszem Cymańskim. Wygląda na to, że prezydenta zaczyna mocno irytować totalna bierność posłów w kwestii jego projektu ustawy frankowej.
Zobacz wideo
Prezydent Andrzej Duda oczekuje, że większość parlamentarna zajmie się tzw. ustawą frankową

- mówił w czwartek rano w Polskim Radiu 24 Błażej Spychalski, rzecznik prezydenta.

Chwilę później w radiowej Jedynce w "Sygnałach dnia" minister w Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha poinformował, że za kilka dni prezydent Duda będzie osobiście popędzał Tadeusza Cymańskiego, przewodniczącego sejmowej podkomisji "frankowej". W spotkaniu uczestniczyć ma też Jacek Sasin, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów i poprzedni przewodniczący podkomisji.

W przyszłym tygodniu odbędzie się spotkanie w sprawie przyspieszenia prac nad ustawą frankową

- poinformował Mucha.

Ofensywa ludzi prezydenta w publicznym radiu pokazuje, że prezydent Duda ma zamiar nałożyć trochę presji na posłów w sprawie ustawy frankowej. Co prawda z buńczucznych zapowiedzi Dudy z kampanii wyborczej w 2015 r. (o przewalutowaniu kredytów walutowych po kursie ich zaciągnięcia) nic nie zostało, tak samo jak z pomysłu przewalutowania po tzw. kursie sprawiedliwym (to już była propozycja Dudy jako prezydenta). Frankowicze i tak są i będą więc zawiedzeni. 

Ale nadal jest w Sejmie prezydencki projekt ustawy z sierpnia 2017 r. Zakłada ona zwrot części rat zawyżonych wskutek stosowania przez banki własnych tabel kursowych, oraz obowiązkowe zrzutki banków na tzw. Fundusz Restrukturyzacyjny (co miałoby je dopingować do "odwalutowywania" kredytów). Zawarto w nim także pomysł, aby kredytobiorcy mogli mieć możliwość zaciągnięcia nieoprocentowanej pożyczki (nawet na 12 lat) z tzw. funduszu wsparcia kredytobiorców w sytuacji, gdy chcą sprzedać swoje mieszkanie/dom, ale kwota uzyskana ze sprzedaży nie wystarczyłaby na spłatę całego zobowiązania.

To więc zdecydowanie bardziej "probankowy" pomysł prezydenta Dudy niż poprzednie, ale zawsze coś. Jakiś argument wobec wyborców, że obietnica zajęcia się sprawą frankowiczów została wypełniona. Stowarzyszenia frankowiczów odnoszą się do projektu z rezerwą, ale przekaz, że ustawa jest, w świat by poszedł.

Tylko, że prezydentowi zdecydowanie nie chcą pomóc posłowie. Projekt, choć ma poparcie rządu, ugrzązł w sejmowej podkomisji "frankowej". Leży w niej już grubo ponad rok i wygląda, jakby była traktowana jak "zgniłe jajo", do którego nie wiadomo jak podejść. Sprawa przypomina farsę. Ostatnie posiedzenie odbyło się w marcu 2018 r., czyli 10 miesięcy temu. Wiele konstruktywnej pracy na nim nie było, zdominowały je przepychanki słowne między bankowcami a frankowiczami. Po tym posiedzeniu przewodniczący Cymański mówił, że "nie chce trafić do wariatkowa".

Potem komisja się nie zbierała bądź przekładała swoje posiedzenia, bo m.in. posłom nie pasował termin, projekt wymagał analizy prawnej albo nie wszystkie poprawki były jeszcze gotowe.

I tak od minęło ponad trzy lata prezydentury Andrzeja Dudy i władzy PiS. "Ustawa frankowa" urasta już do miana mitu, nawet ludzie największej wiary chyba już wątpią, że coś w tej sprawie się zmieni. Sygnałów, że to już wkrótce, już zaraz i ustawa frankowa wejdzie w życie, było co niemiara. Ale na razie wyszło z tego jedno wielkie nic. Oczywiście Tadeusz Cymański przekonuje dziś w rozmowie z PAP, że presja ze strony Kancelarii Prezydenta do "dobry sygnał" i że "nastąpi zdynamizowanie prac". A jak będzie faktycznie? Cóż, przekonamy się.

Więcej o: