Do oficjalnej daty brexitu zostało zaledwie 50 dni. Tymczasem nadal nie wiadomo, jak będzie on wyglądać, a być może nawet - czy w ogóle wtedy do niego dojdzie.
Premier Theresa May, która zmaga się z oporem brytyjskich polityków, w tym we własnej partii, przyjechała w czwartek do Brukseli - od Izby Gmin dostała mandat do renegocjacji umowy brexitowej, w punkcie dotyczącym tzw. irlandzkiego backstopu. Premier nie ma łatwego zadania, bo przedstawiciele UE, a także poszczególnych krajów Wspólnoty, powtarzają, że renegocjacji nie będzie.
Theresa May spotkała się z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckerem. Powtórzył on, że nie ma możliwości zmiany porozumienia ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, które przyjęto pod koniec ubiegłego roku, a które w styczniu zostało odrzucone przez brytyjską Izbę Gmin. Kolejne spotkanie May z Junckerem ma odbyć się pod koniec tego miesiąca.
Premier Wielkiej Brytanii ma też w czwartek rozmawiać z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem.
Donald Tusk rozeźlił wczoraj brytyjskich polityków. Na koniec swojego wystąpienia podczas konferencji prasowej z premierem Irlandii ostro ich skrytykował. "Zastanawiałem się jak wygląda to specjalne miejsce w piekle dla tych, którzy promowali brexit bez choćby szkicu planu jak przeprowadzić to w bezpieczny sposób" - powiedział.
To wywołało wiele kipiących oburzeniem komentarzy, choć przynajmniej część z nich mogła być spowodowana błędnym zacytowaniem słów Tuska przez niektóre media (pisały o "brexitowcach" - tak określa się na Wyspach wszystkich zwolenników brexitu, tymczasem szef RE mówił o tych politykach, którzy nawołują do brexitu nie zastanawiając się nad konsekwencjami).
Wypowiedź Donalda Tuska skomentował też David Lidington, minister sprawiedliwości i Lord Kanclerz - de facto zastępca Theresy May. "Gdyby spytał o zdanie mnie, powiedziałbym, że to nie była najbardziej genialna dyplomacja na świecie" - powiedział Dodał jednak od razu, że "każdy, kto śledzi obrady Izby Gmin choć od czasu do czasu wie, że język wyolbrzymiony i daleki od wstrzemięźliwości rozlega się nie tylko w Brukseli". Według Lidingtona słowa szefa Rady Europejskiej nie zakłócą czwartkowych rozmów May z unijnymi liderami.