Głosowanie w brytyjskim parlamencie ws. umowy z Brukselą miało odbyć się najpóźniej 27 lutego, czyli w najbliższą środę. Jak przekazała BBC, Theresa May zamierza przełożyć głosowanie w brytyjskim parlamencie najpóźniej na 12 marca, czyli zaledwie 17 dni przed brexitem. Oświadczenie wydała w trakcie swojej podróży do Sharm El-Shejk, gdzie trwa spotkanie unijnych przywódców z przywódcami państw arabskich.
Według wielu komentatorów brytyjska premier w ten sposób znów kupuje czas, by do ostatniej chwili negocjować tzw. backstop. To rozwiązanie, które ma nie dopuścić do powrotu twardej granicy z Irlandią po brexicie. Czasu jest jednak coraz mniej. Oficjalnie Wielka Brytania powinna opuścić europejską wspólnotę w nocy z 29 na 30 marca.
29 marca, czyli data brexitu, może się jednak jeszcze zmienić. Jak poinformowała agencja Bloomberg sama UE rozważa możliwość przesunięcia brexitu aż o 21 miesięcy, jeśli nie uda się uzyskać porozumienia. Według anonimowych urzędników, na których powołuje się Bloomberg, dodatkowe miesiące mogłyby zostać wykorzystane do uniknięcia wyjścia Wielkiej Brytanii z UE bez porozumienia. Przez ten czas obie strony mogłyby wynegocjowały lepsze warunki współpracy. Na razie żadna ze stron oficjalnie o takim rozwiązaniu nie chce mówić.