Ustawa o policji może zawierać poważną lukę, która, zdaniem części ekspertów, uniemożliwia mundurowym przetwarzać część danych osobowych podejrzanych. Jak zauważa "Dziennik Gazeta Prawna" z przepisów zniknął ustęp 2a art. 20. Precyzował, czyje dane można przetwarzać. W ustawie pozostawiono ustęp 2b tego samego artykułu. Opisuje on, jakie dane można rejestrować. Odwołuje się jednak do ustępu 2a, którego już nie ma.
Zdaniem części ekspertów luka w przepisach sprawia, że policja nie ma podstawy prawnej do przetwarzania wrażliwych danych o podejrzanych - np. o stanie zdrowia czy seksualności. Miałoby to łamać przepisy RODO uchwalone w zeszłym roku.
Czytaj też: Telemarketer może do nas dzwonić bez zgody. Sąd wydaje wyrok, urzędnicy chcą nowych reguł
Niektórzy prawnicy zwracają też uwagę, że podmioty, do których policja zwróci się z żądaniem ujawnienia danych, mogą mieć problem z ich przekazaniem. Przeszkodą mógłby być właśnie brak podstawy prawnej.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji twierdzi, że usunięcie ustępu z ustawy nie wiąże rąk policji. Ta wciąż może bowiem przetwarzać dane osobowe na podstawie innych przepisów. Część ekspertów nie zgadza się z tą argumentacją. Bez usuniętego przepisu służby mogą przetwarzać szczególne dane osobowe, dotyczące zdrowia i seksualności, na temat każdej osoby. A to niezgodne z RODO.
Wyjściem z sytuacji miałaby być pilna nowelizacja ustawy o policji i przywrócenie usuniętego ustępu. W tej chwili nie ma jednak informacji, że resort spraw wewnętrznych planuje tego typu inicjatywę.
RODO - Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych to unijne prawo, które w zupełnie inny, niż dotychczas, sposób definiuje zasady przetwarzania, wykorzystywania i przechowywania danych osobowych w firmach i urzędach. Zostało wdrożone w maju 2018 roku.