W ramach przygotowania projektu i uzyskania pozwoleń zostały przeprowadzone badania na obecność bursztynu. W pewnych miejscach on się znajduje, natomiast uszczegółowiliśmy te działania w zakresie dokładnego sprawdzenia, czy są to ilości opłacalne do wydobycia
- mówi o możliwych złożach bursztynu w miejscu przekopu Mierzei Wiślanej minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk, w rozmowie z portalem gospodarczym wnp.pl. Gróbarczyk dodał, że badaniem zajmą się instytucje geologiczne w Ministerstwie Środowiska.
Jeśli koncentracja bursztynu będzie duża, to myślę, że forma koncesji na wydobycie będzie zrealizowana
- zapewniał minister.
Jeszcze w 2016 r. pojawiły się plotki, jakoby pokłady bursztynu były na tyle duże, że można byłoby sfinansować cały przekop Mierzei Wiślanej. Ta inwestycja ma kosztować 880 mln zł. - Rzeczywistość pokaże, jak to będzie wyglądać - mówi Gróbarczyk.
Zakończenie przekopu Mierzei Wiślanej planowane jest na 2022 rok. W połowie grudnia ub.r. rząd zdecydował, że inwestycja będzie finansowana z budżetu państwa.
Kanał ma mieć długość 1,3 km długości, 5 metrów głębokości. Dzięki niemu do portu w Elblągu będą mogły przybić jednostki o zanurzeniu do czterech metrów, o maksymalnej długości stu metrów. Inwestycja ma ożywić gospodarczo Warmię i Mazury, ma także wzmocnić bezpieczeństwo Polski.
Ta inwestycja nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Nawet jeśli ilość przeładunków w porcie w Elblągu wzrosłaby pięciokrotnie, a stawki portowe dwukrotnie, to ta inwestycja zwróciłaby się po 450 latach
- stwierdził w rozmowie z next.gazeta.pl profesor Włodzimierz Rydzkowski z Katedry Polityki Transportowej Uniwersytetu Gdańskiego.
Czytaj też: Przekop Mierzei Wiślanej. Elbląg trzyma kciuki. Ekspert: nie będzie czego i czym tam przewozić