"Gra o tron" pobiła kasowe rekordy. Jeden odcinek serialu kosztuje tyle, co.... 284 odcinki "Korony królów"

Daniel Maikowski
"Gra o tron" to telewizyjny fenomen. Serial od lat bije rekordy popularności (również wśród piratów), ma niemały wpływ na rozwój turystyki w kilku krajach, a koszt nakręcenia tylko jednego odcinka produkcji sięga 15 milionów dolarów. Witamy w Westeros.
Zobacz wideo

Nie ma wątpliwości, że "Gra o tron" zmieniła oblicze telewizji. To nie tylko jeden z najpopularniejszych, ale i najdroższy serial w historii. Stacja HBO od samego początku nie szczędziła gotówki na obsadę aktorską, efekty specjalne oraz walory produkcyjne rodem ze świata hollywoodzkich hitów, a nie tradycyjnych seriali telewizyjnych, które w przeszłości dysponowały znacznie mniejszymi budżetami.

Już w pierwszym sezonie koszt produkcji jednego odcinka wynosił ok. 6 milionów dolarów. W 2011 roku ta liczba musiała robić wrażenie, bo stacje kablowe starały się, aby budżety odcinków nie przekraczały 2 milionów dolarów. "Gra o tron" przebiła ten standard trzykrotnie. A był to dopiero początek.

W kolejnych latach budżet serialu poszybował w górę - najpierw do 8 milionów, a w sezonie szóstym już do 10 mln dolarów za odcinek. Ostatni sezon pobił natomiast wszelkie rekordy. Każdy z 6 odcinków ósmego sezonu "Gra o tron" ma kosztować 15 milionów dolarów. Za tę kwotę TVP mogłaby wyprodukować 284 odcinki "Korony królów" (200 tys. zł/odcinek), choć porównywanie tych seriali nie jest dobrym pomysłem.

Najdroższe seriale w historii.Najdroższe seriale w historii. Źródło: Statista Com; wyk. Marta Kondrusik

Dlaczego "Gra o tron" jest tak droga?

Oczywiście pierwszą pozycję w budżecie każdego serialu telewizyjnego zajmują wynagrodzenia aktorów. Najbardziej jaskrawym przykładem jest chyba "Ostry dyżur". W serialu stacji NBC nie widzieliśmy smoków i epickich scen bitewnych, a mimo to w ostatnich sezonach koszt produkcji odcinka poszybował w górę do 13 mln dolarów. Powód? Gigantyczna gaża inkasowana przez George'a Clooneya.

W przypadku "Gra o tron" wynagrodzenia również pochłaniają solidną część budżetu. Dane na ten temat są skrzętnie ukrywane przed widzami, ale z szacunków serwisu Hollywood Reporter wynika, że największe gwiazdy serialu zgarniają ponad milion dolarów za odcinek. To Emilia Clarke (Daenerys), Nikolaj Coster-Waldau (Jaime), Peter Dinklage (Tyrion), Kit Harington (Jon) oraz Lena Headey (Cersei).

"Gra o tron" to jednak nie tylko znakomici (i drodzy) aktorzy, ale również iście hollywoodzki rozmach. Serial słynie z efektów specjalnych, których nie powstydziłby się sam Michael Bay. Wyróżnikiem produkcji HBO są też efektowne sceny batalistyczne. Tu na pierwszy plan wysuwa się bitwa z białymi wędrowcami w ósmym odcinku 5 sezonu, a przede wszystkim "Bitwa bękartów" z szóstego sezonu.

Zobacz wideo

Nakręcenie starcia Jona Snowa z armią Ramsey'a Boltona zajęło twórcom aż 25 dni, a udział w zdjęciach wzięły cztery niezależne ekipy filmowe, które liczyły w sumie 600 członków i 500 statystów. Wykorzystano też 160 ton żwiru, 70 koni i 25 kaskaderów. Efekt był piorunujący. "Bitwa bękartów" jest dziś powszechnie uznawana z najlepszą scenę batalistyczną w historii telewizji. Co ciekawe, twórcy "Gra o tron" zapowiedzieli, że jedna z bitew w ósmym sezonie serialu przebije ją pod względem rozmachu i efektów specjalnych.

HBO płaci również spore pieniądze za lokacje, w których nagrywany jest serial, a nawet za ochronę planu zdjęciowego. Krótka scena przemarszu pokutnego Cersei Lannister z piątego sezonu kosztowała 200 tys. dolarów m.in. dlatego, że nad prywatnością aktorów czuwała wówczas ekipa ponad 200 ochroniarzy.

Oddzielną kwestią pozostaje wynagrodzenia dla George'a R.R. Martina, twórcy serii Pieśń lodu i ognia, na podstawie której zrealizowano "Grę o tron". Szczegóły kontraktu, który pisarz zawarł ze stacją HBO, nie są znane. Możemy być jednak pewni, że nie popełnił on tego samego błędu, co jego kolega po fachu Andrzej Sapkowski, który sprzedał prawa do "Wiedźmina" za niewielką - biorąc pod uwagę późniejszy sukces gier - kwotę, a teraz domaga się od CD Projektu gigantycznych pieniędzy w ramach "zadośćuczynienia".

Rekordy oglądalności

Pieniądze zainwestowane w produkcję HBO przynoszą owoce. W ciągu ostatniej dekady trudno znaleźć serial, który cieszyłby się większą popularnością niż "Gra o tron", co potwierdzają wyliczenia analityków.

Firma Parrot Analytics szacuje popularność serialu na podstawie tzw. "average demand expressions". Wskaźnik bierze pod uwagę nie tylko samą oglądalność, ale i obecność w mediach społecznościowych czy pirackich platformach. Zarówno szósty, jak i siódmy sezon GOT był tu niemal bezkonkurencyjny.

Oglądalność Gry o tronOglądalność Gry o tron Źródło: Nielsen; wyk. Marta Kondrusik

Jak pokazuje powyższy wykres, oglądalność serialu HBO rosła z sezonu na sezon. W tym miejscu warto jednak zaznaczyć, że dane te obejmują tylko widzów, którzy obejrzeli poszczególne odcinki w czasie ich premiery w telewizji. Nielsen nie bierze więc pod uwagę platform HBO GO i HBO OD, powtórek oraz płyt Blu-ray/DVD. Z wyliczeń magazynu "Variety" wynika, że  liczba widzów szóstego sezonu na wszystkich wymienionych platformach mogła przekroczyć 25,7 mln. A cały czas mówimy tu jedynie o USA.

Oficjalne statystyki - co oczywiste - nie biorą też pod uwagę piractwa. Z danych firmy MUSO wynika, że liczba nielegalnych pobrań lub odtworzeń siódmego sezonu hitu HBO przekroczyła 1 miliard. - "Gra o tron" stała się jednym z największych rozrywkowych fenomenów naszych czasów, a jej obecność w serwisach pirackich osiągnęła bezprecedensowy poziom" - mówił Andy Chatterley, szef antypirackiej organizacji.

Nie tylko HBO zarabia na Westeros

HBO nie chwali się tym, jakie przychody generuje "Gra o tron". Wiemy natomiast, że stacja zdecydowanie nie dokłada do interesu. HBO zarabia przede wszystkim na opłatach subskrypcyjnych, sprzedaży płyt z serialem oraz na innych gadżetach. Wielbiciele "Gra o tron" mogą nabyć m.in. whisky inspirowane serialem.

W ostatnich latach sporo mówi się również na temat lokacji, w których powstaje serial HBO, a także o jego wpływie na lokalne gospodarki i turystykę. "Gra o tron" kręcona jest głównie w trzech krajach - Irlandii Północnej, (Winterfell), Chorwacji (Królewska Przystań) oraz na Islandii (Mur). Okazuje się, że fani produkcji coraz chętniej podążają śladami jej bohaterów, co przekłada się na zyski czerpane z turystyki.

Northern Ireland Screen, brytyjska rządowa agencja, która zainwestowała w serial HBO ponad 18,28 mln dolarów, obliczyła, że "Gra o tron" przyniosła północnoirlandzkiej gospodarce co najmniej 224 mln dolarów. Na tę kwotę złożyły się przede wszystkim wydatki poniesione przez ekipę filmową oraz turystyczny boom.

Lilja Osk Snorradóttir z agencji produkcyjnej Pegasus zdradziła w rozmowie z telewizją CNBC, że wynajęcie 3 tys. hotelowych przez ekipę "Gra o tron" na czas pobytu na Islandii, dało w sumie kwotę 240 tys. dolarów. A mówimy tu o jednym z wielu wydatków poniesionych przez HBO. W ostatnich latach Islandia zanotowała także znaczący wzrost liczby odwiedzających go turystów - przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych.

Podobnie było w przypadku chorwackiego Dubrownika, który również jest jedną z ważniejszych lokacji w serialu. Królewska Przystań przyciąga turystów jak magnes. W ostatnich latach napływ wielbicieli "Gry o tron" był tak duży, że miasto zaczęło się poważnie zastanawiać nad wprowadzeniem limitów dla turystów.

Więcej o: